Osiada, faluje, nigdy się nie zatrzymuje…i nigdy nie znika. Większość ludzi myślała, że Lava Lamps umarła i dołączyła do Nehru jackets w niebie popkultury. Ale nie – one wciąż są w pobliżu. Oto szybki kurs na temat historii i nauki o lampach lawowych.
Niezwykła historia
Wkrótce po opuszczeniu Królewskich Sił Powietrznych na końcu lekkiego dyżuru Craven-Walker zobaczył zegar w lampie i sprzedał ją publicznie. Odnalazł jego wynalazcę, człowieka znanego dziś tylko pod nazwiskiem Dunnet, i dowiedział się, że zmarł, nie opatentowawszy swojego wynalazku. Craven-Walker mógł więc opatentować go sam.
Craven-Walker spędził następne 15 lat na doskonaleniu lampy, aby mogła być produkowana na skalę masową. W międzyczasie utrzymywał się z kręcenia filmów o swojej innej pasji: nagości. (W tamtych czasach pornografia była w wielu miejscach nielegalna, a jedynym sposobem na obejście prawa było kręcenie „filmów dokumentalnych” o nudyzmie. To, czy był on prawdziwym nudystą, czy tylko pornografem w przebraniu, jest kwestią otwartą do interpretacji.)
Przyjazd do Ameryki
W 1964 roku Craven-Walker ukończył pracę nad swoją lampą – cylindryczną wazą, którą nazwał Astrolight – i przedstawił ją na konwencji nowości w Hamburgu, w Niemczech Zachodnich, w 1965 roku.
Dwaj Amerykanie, Adolph Wertheimer i Hy Spector, zobaczyli ją i kupili prawa amerykańskie. Zmienili jego nazwę na Lava Lite i wprowadzili go na rynek amerykański, w sam raz na psychodeliczne lata 60.
„Sprzedaż Lava Lite osiągnęła szczyt w późnych latach sześćdziesiątych”, piszą Jane i Michael Stern w The Encyclopedia of Bad Taste, „kiedy wolno wirujący kolorowy wosk idealnie zbiegał się z falującą estetyką psychodelii…. Reklamowano je jako podróże po głowie, które oferowały 'ruch dla każdej emocji'. „
Pływając w górę…i w dół…i w górę…
W szczytowym okresie na całym świecie sprzedawano ponad siedem milionów Lava Lites (angielska wersja nazywała się Lava Lamp) rocznie, ale w czasie II wojny światowej Anglik Edward Craven- Walker wszedł do pubu w Hampshire w Anglii i zauważył dziwny przedmiot stojący na ladzie za barem. Był to szklany shaker do koktajli, w którym znajdował się jakiś śluzowaty kleks pływający w płynie. Barman powiedział mu, że jest to egg-timer.
W rzeczywistości „kleks” był grudką stałego wosku w przezroczystej cieczy. Barman wyjaśnił, że koktajlówkę wkłada się do wrzącej wody razem z jajkiem, a wrząca woda gotuje jajko i topi wosk, zamieniając go w bezpostaciową papkę. Kiedy wosk unosił się na powierzchni słoika, jajko było gotowe.
Na początku lat 70-tych moda się skończyła i sprzedaż drastycznie spadła. Do 1976 roku sprzedaż spadła do 200 lamp tygodniowo, co było ułamkiem tego, co było kilka lat wcześniej. Jednak pod koniec lat 80. sprzedaż zaczęła się odbijać. „Gdy twórcy stylu zaczęli szukać inspiracji w latach sześćdziesiątych, Lava Lites powróciły” – piszą Jane i Michael Stern. „Oryginalne Lava Lites – zwłaszcza te z motywami paisley, pop-artu lub trippy domowej roboty – stały się prawdziwymi kolekcjami pod koniec lat osiemdziesiątych, sprzedając się w eleganckich butikach za więcej niż całkiem nowe”. Nie dlatego, że fabrycznie nowe szkodziły biznesowi – do 1998 roku producenci w Anglii i USA sprzedawali ich ponad 2 miliony rocznie.
Nauka o lawie
Tylko firmy produkujące lampy z lawy wiedzą dokładnie, jakie substancje chemiczne znajdują się w lampie i w jakiej kombinacji – przepis jest tajemnicą handlową. Ale zasady działania są dość łatwe do zrozumienia:
Grooovy, Baby!
- Gdy lampa jest wyłączona i ma temperaturę pokojową, woskowa substancja „lava” jest nieco cięższa niż ciecz, w której się znajduje. To dlatego wosk jest zbity w kupę na dnie.
- Gdy włączasz żarówkę i zaczyna ona ogrzewać płyn, wosk topi się i rozszerza do punktu, w którym jest nieco lżejszy od płynu. To właśnie powoduje wznoszenie się „lawy”.
- Gdy wosk wznosi się, oddala się od żarówki i ochładza się na tyle, że znów staje się cięższy od płynu. To powoduje, że lawa opada z powrotem w kierunku bańki, gdzie zaczyna się ponownie nagrzewać i proces się powtarza.
- Lawa zawiera również substancje chemiczne zwane „surfaktantami”, które ułatwiają woskowi rozpadanie się na grudki i łączenie się w całość.”
- To właśnie ta precyzyjna chemiczna równowaga sprawia, że produkcja lamp jest takim wyzwaniem. „Każda partia musi być indywidualnie dopasowana i przetestowana,” mówi chemik firmy John Mundy. „Następnie musimy je zrównoważyć, aby wosk się nie przykleił. W przeciwnym razie wosk po prostu spływa po bokach lub rozprasza się na drobne bąbelki.”
Aby poznać więcej dziwnych faktów z otaczającego Cię dziwnego świata, zajrzyj na stronę Uncle John’s Weird, Weird World.
Więcej dziwnych faktów z dziwnego, dziwnego świata wujka Johna.