Davy Jones: The Life of a Monkee

davy jones monkees
Michael Ochs Archives/Getty Images

We wrześniu 1965 roku w L.A.’s Daily Variety pojawiło się małe ogłoszenie: „MADNESS!!! Przesłuchania. Folk & Roll Muzycy-śpiewacy do ról aktorskich w nowym serialu telewizyjnym. Biegowe role dla 4 szalonych chłopców”. Długowłose dzieciaki pojawiały się setkami na działce studyjnej tuż przy Sunset Boulevard, gotowe i chętne do wyprzedaży – wśród aspirujących gwiazd telewizji byli Stephen Stills, Harry Nilsson i Van Dyke Parks, wszyscy przed sławą. Ale jeden malutki, o wiewiórczych policzkach wykonawca przeszedł obok innych, prosto do biura producentów. „Pomyślałem sobie: 'Chwileczkę! Kto to był?” mówi Peter Tork, który miał zostać basistą Monkees. „Byłem niezmiernie zazdrosny.”

Jak wkrótce odkrył Tork i reszta świata, był to 19-letni Davy Jones, doświadczony profesjonalista, który już od pół dekady pracował w telewizji, na Broadwayu i londyńskich scenach. Na próbach z producentami Bobem Rafelsonem i Bertem Schneiderem wypadł jako naiwny i zahukany dzieciak, który nie potrafił sobie wyobrazić sali lustrzanej, do której miał wejść: Był przesłuchiwany do roli prefabrykowanego Paula McCartneya w Monkees, fałszywym zespole, który wkrótce miał zapełnić prawdziwe stadiony i prześcignąć samych Beatlesów.

„Jestem naprawdę czystym dzieciakiem”, mówi Jones w swoim manchesterskim akcencie, stojąc w biurze producentów w kapeluszu i golfie. Jones z trudem odpowiada na pytania Schneidera i Rafelsona (którzy później wyprodukują Easy Rider i wyreżyserowane przez Rafelsonda Five Easy Pieces) – ale radzi sobie lepiej, gdy producenci proszą go o taniec: Robi to na rozkaz, wdzierając się w wesołego małego jiga.

Popularny w Rolling Stone

W tym momencie Jones – który zmarł na atak serca w wieku 66 lat 29 lutego – wygrał to, co miało być ostatnią ważną rolą jego życia. W ciągu zaledwie roku stał się jedną z największych gwiazd popu swoich czasów – i stracił szansę na to, co było obiecującą karierą aktorską. Komercyjny rozkwit The Monkees trwał zaledwie dwa lata, upadając wkrótce po tym, jak próbowali przejąć kontrolę nad własną muzyką i programem telewizyjnym. Kiedy pękła guma balonowa, byli prawie spłukani. Ale Davy Jones był Monkee tak długo, jak żył.

Jones był bardziej niż chętny do gry w showbiznesie, do śpiewania piosenek, które zostały mu dane. Zawsze trafiał w swój znak rozpoznawczy z uśmiechem. Jednak nawet na początku był czymś więcej niż pustym naczyniem: Chociaż muzycy studyjni grali na wszystkich instrumentach w największych hitach Monkees, to jego własny, tęskny, delikatny głos łamał serca milionom ludzi w „Daydream Believer” i „I Wanna Be Free”. Do końca chętnie bronił swojego statusu jako artysty: „Nadchodzi Davy Jones, nadchodzi emocja, dramat, to co prawdziwe” – powiedział w 2000 roku. „

Prawdziwe czy fałszywe, bycie Monkee było brutalnie ciężką pracą. The-Marx-Brothers-meet-the-Beatles-slapstick show filmowali przez 12 godzin dziennie, a potem wyczerpany Jones szedł do RCA Studios, by śpiewać. Przez dwa lata emisji serialu rzadko spał więcej niż cztery godziny na dobę. To było niedorzeczne” – pisał Jones w swojej autobiografii z 1987 roku, zatytułowanej „Zrobili ze mnie mnicha”. „Zadzwoniłbym do mojego menedżera po pigułkę dietetyczną, żeby mnie rozruszać – potem piwo w południe, żeby dać pigułce kopa.”

Ale rzadko narzekał. W grupie z czterema wyraźnymi osobowościami, był tym słodkim, beznadziejnie zakochanym naiwniakiem, który dosłownie miał gwiazdy w oczach w programie telewizyjnym. Dziewczyny uwielbiały jego akcent, jego uśmiech od ucha do ucha, jego nerwowy śmiech, jego głos wyostrzony na Broadwayu. „Dla mnie David był Monkees” – mówi gitarzysta grupy, Michael Nesmith. „My byliśmy jego sidemanami. On był punktem centralnym romansu – uroczy chłopak, niewinny i przystępny.”

Davy stał się tak sławny, że inny David Jones – zmagający się z problemami autor piosenek w szczytowym okresie działalności Monkees – musiał zmienić nazwisko na Bowie. Nawet ruchy taneczne Davy’ego obejmowały całe dekady – jego shimmying pojawił się później w nieprzyjemnym kontekście. „Justin Bieber ukradł mi fryzurę” – powiedział Jones w lipcu zeszłego roku. „A Axl Rose ukradł mój taniec!”

Inni Monkees grali na instrumentach (na scenie, jeśli nie w studiu), ale Jones dostał więcej okrzyków radości przez zwykłe potrząsanie swoim tamburynem. The Monkees rosły w obawie przed nastoletnimi tłumami, a Jones miał to najgorsze. „Jedna dziewczyna utknęła w kartonowym pudle, a jej przyjaciele przynieśli ją do pokoju hotelowego Davy’ego” – wspomina Micky Dolenz, wokalista i perkusista Monkees. Nesmith dodaje: „Dziewczyny dostrzegały Davida i zaczynał się pościg. Uciekałyśmy w ślepej panice.”

Jones była dziecięcą gwiazdą, występując w Oliverze! i Pickwicku, obu opartych na książkach Charlesa Dickensa – co było niemal typowym castingiem: Dzieciństwo Jonesa w Manchesterze było prawdziwie dickensowskie. Jego matka cierpiała na rozedmę płuc i zmarła, gdy Davy miał 14 lat. Cała czwórka dzieci Jonesa spała w jednej sypialni, a łazienka znajdowała się na zewnątrz domu. Ojciec Davy’ego, który pracował dla British Railways, popadł w depresję, gdy zmarła jego żona.

Zrozumiałe, że Jones marzył o ucieczce. Na początku wyobrażał sobie siebie jako gwiazdę piłki nożnej lub krykieta, ale wszyscy inni chłopcy w jego klasie górowali nad nim. Przez pewien czas wykorzystywał swoją posturę na swoją korzyść, krótko trenując na dżokeja. Ale więcej satysfakcji przyniosło mu aktorstwo – zwłaszcza gdy dowiedział się, że to gwarantowany sposób na poznanie dziewczyn. Jako nastolatek dostał rolę w Coronation Street, najdłużej emitowanej w Anglii operze mydlanej, a później dostał rolę Artful Dodger w oryginalnej produkcji West End Oliver! W 1963 roku, w wieku 17 lat, przeniósł tę sztukę na Broadway.

Po tym, jak jedna z jego sztuk trafiła do Los Angeles, Jones zaczął dostawać role w programach telewizyjnych, takich jak Ben Casey. Mniej więcej w tym czasie producenci Rafelson i Schneider – dwaj modni, trzydziestokilkuletni szefowie, którzy po raz pierwszy pracowali razem przy nieudanym serialu The Wackiest Ship in the Army z 1965 roku – rozpoczynali program o fałszywym zespole rockowym. „Kiedy miałem 17 lat, grałem w zespole w Meksyku” – mówi Rafelson. „Mieliśmy wiele perypetii, co zainspirowało mnie do napisania pilota o folk-rockowej grupie, która miała swoje własne perypetie. Potem pojawili się Beatlesi i nagle studio zapragnęło tego serialu.”

The Monkees mieli premierę na NBC we wrześniu 1966 roku, a czas nie mógł być lepszy. Beatlesi właśnie porzucili na zawsze koncertowanie, Stonesi byli przerażający, a młodzi amerykańscy fani popu byli gotowi na coś nowego, o czym mogliby krzyczeć.

Producenci programu zatrudnili Dona Kirshnera – oldschoolowego dyrektora wydawniczego z korzeniami w Brill Building – i dali mu absolutną władzę nad piosenkami programu. Zwerbował on najlepszych autorów piosenek w kraju – w tym Carole King, Neila Diamonda oraz zespół Tommy’ego Boyce’a i Bobby’ego Harta – aby je napisali. Stało się to niemal przemysłowym procesem: „Na obu wybrzeżach byli producenci”, mówi Hart, „tworzący płyty Monkee, o których nie wiedzieliśmy.”

Od początku Tork i Nesmith chcieli, by Monkees byli prawdziwym zespołem. Jones i Dolenz widzieli to inaczej. „Wywodziliśmy się z teatru i telewizji” – mówi Dolenz. „David podchodził do Monkees jak do roli. Dawali zadania. Nie mieliśmy wielkiego doświadczenia, ale mogliśmy powiedzieć, że to były całkiem dobre popowe piosenki. Byliśmy szczęśliwi mogąc powiedzieć, 'Absolutnie,' tak jak jestem pewien, że ludzie z Glee to robią.”

W 1967 roku, The Monkees sprzedali więcej płyt niż Beatlesi i Stonesi razem wzięci – wraz z nieopisaną ilością lunchboxów, płatków śniadaniowych i lalek. Wydali strumień ogromnych singli, w tym „Last Train to Clarksville” i „I’m a Believer”. Byli jednymi z najbardziej znanych ludzi w L.A. podczas Lata Miłości, ale Jones uważał kontrkulturę za niezrozumiałą. Jego kolega z zespołu Tork był bardziej wyluzowany – jeśli odwiedziłbyś jego dom w typowy dzień w 1967 roku, mógłbyś znaleźć członków Byrds i the Mamas and the Papas pływających nago. „To był zupełnie inny zestaw ryb”, mówi Tork. „Obracałem się wśród tych ludzi, a Davy nie dołączał do mnie zbyt często”. Jones powiedział później, że obawiał się świata Torka „łóżek wodnych, brązowego ryżu, Hare Krishny. Nie chciałem iść do jego domu. Myślałem, że znajdę się w jakiejś orgii albo melinie narkotykowej.”

Już kilka miesięcy po rozpoczęciu kariery Monkees, Tork i Nesmith domagali się większej kontroli – poprosili Kirshnera, aby pozwolił im przynajmniej grać na własnych instrumentach na stronach B i deep cutach, i aby pozwolił im mieć jakiś wkład w ich wydawnictwa. Kirshner zignorował te żądania i wydał drugi album zespołu, More of the Monkees, nie informując o tym nawet członków grupy. Gdy bunt kolegów nasilał się, Jones czuł się jak w środku. „David nieustannie upominał mnie, żebym się uspokoił i robił to, co mi kazano” – mówi Nesmith. „Jego rada dla mnie brzmiała: podejdź do występu jak do pracy, daj z siebie wszystko, a potem zamknij się, weź pieniądze i idź do domu.”

Nesmith wiedział, że grupa nie wygra bitwy o wolność artystyczną bez zjednoczonego frontu – i powoli przekonywał Jonesa, by dołączył do buntu. „Jego poparcie sprawiło, że wszystko stało się jednomyślne” – mówi Tork. „Gdyby Davy powiedział: 'Nieee, nie obchodzi mnie to', nie doszłoby do tego. Zawdzięczam Davy’emu bardzo wiele w tej kwestii.”

The Monkees uwolnili się od Kirshnera i stali się bardziej popularni niż kiedykolwiek – na jakiś czas. Notowania pozostały silne przez cały 1967 rok, a oni pozostali w pierwszej piątce z „Daydream Believer” (napisanym przez Johna Stewarta z Kingston Trio) i „Pleasant Valley Sunday” (dzięki uprzejmości Kinga i Gerry’ego Goffina). Ośmieleni Monkees zażądali radykalnych zmian w swoim programie telewizyjnym, gdy zbliżał się trzeci sezon: Ich planem było przekształcenie go w Laugh In-style variety show z udziałem znanych gości. Ale wyniki oglądalności spadły do tego czasu i zamiast negocjować z nastoletnimi idolami, którzy domagali się kontroli, NBC po prostu odwołało The Monkees latem 1968 roku. Kiedy program się skończył, skończyły się też hity.

Zniechęcony Rafelson rozpoczął pracę nad filmem, który miał zniszczyć postrzeganie grupy. Rafelson, Schneider i przyjaciel, nieznany aktor Jack Nicholson, pojechali do Ojai w Kalifornii z czwórką Monkees, gdzie palili hawajską trawkę, dyktując do magnetofonu. Nicholson wziął taśmy, upuścił trochę kwasu i napisał scenariusz, który ostatecznie został nazwany Głową.

Psychodeliczny, surrealistyczny film – jedna z najbardziej niesławnych klap wszechczasów – nie miał najmniejszego podobieństwa do show Monkees. W filmie grupa śpiewa złośliwą parodię swojej własnej piosenki przewodniej: „Hey, hey, we are the Monkees/You know we love to please/A manufactured image/With no philosophies”. The Monkees wydali oryginalną piosenkę zaledwie dwa lata wcześniej – fenomen pochłonął sam siebie z niemal niewiarygodną szybkością. „Monkees nie do końca rozumieli, czym jest ten film”, mówi Rafelson, który już wtedy pracował nad Easy Rider, „a ja nie jestem pewien, czy Jack i ja wiedzieliśmy, co robimy”

Po dwóch latach szaleństwa Jones był wyczerpany. „Nie wiedziałem, czego chcę” – napisał w swoim pamiętniku. „Przez część czasu starałem się zjednoczyć wszystkich, a przez resztę czasu chciałem po prostu wrócić do domu i przespać się przez kilka lat”. Grupa kulała przez kolejny rok, wydając single, które nie zdołały przebić się przez Top 40. The Monkees po cichu rozwiązali się w 1970 roku.

Prawie wszyscy związani z zespołem skorzystali na tym doświadczeniu – z wyjątkiem samych Monkees. Jones i jego koledzy z zespołu byli spłukani. Nie zdawali sobie sprawy, że wszystkie wydatki – samoloty, hotele, czas nagrań – zostały odliczone od ich udziału.

Jones odkrył, że jego czas jako Monkee był bardziej kamieniem nagrobnym niż krokiem do kariery aktorskiej – jego najbardziej znaczącym momentem telewizyjnym w latach siedemdziesiątych było zagranie samego siebie w The Brady Bunch. Został zmuszony do powrotu na scenę, nawet odzyskał swoją starą rolę Artful Dodger w produkcji Olivera w Los Angeles!

Pierwsze przebłyski nostalgii za latami sześćdziesiątymi wkrótce nadeszły, a w połowie lat siedemdziesiątych Jones zarobił trochę pieniędzy na trasie koncertowej oldies. Po rozstaniu z żoną, już nie jako idol nastolatek o świeżej twarzy, trzydziestokilkuletni Jones oddawał się rozpuście, od której wcześniej stronił: „Kobiety, gorzała… oszalałem.”

Jones i jego koledzy z zespołu byli poza światłem reflektorów przez prawie dekadę, kiedy wbrew wszelkim przeciwnościom popkultury, Monkee-mania wybuchła na nowo. W 1986 roku, MTV – wówczas głodna niemuzycznych programów wideo – zaczęła regularnie emitować odcinki starego programu Monkees. Całe nowe pokolenie pokochało Davy’ego Jonesa, a Monkees szybko zgłosili się na ponowną trasę koncertową, z pominięciem niezainteresowanego Nesmitha. W końcu zapełnili 20,000 miejsc siedzących w całej Ameryce. „Najbardziej ekscytującą rzeczą dla mnie,” powiedział Jones, „jest, gdy widzę w pierwszym rzędzie 30-letnią mamę i 6-letnie dziecko.”

Otwarcie „Weird Al” Yankovic był przytłoczony młodością i entuzjazmem fanów: „Nastoletnie dziewczyny przybiegały do mojego tour busa. Otwierałem drzwi, a one mówiły: 'Al! Al! Czy wiesz, gdzie zatrzymał się Davy Jones?”

The Monkees koncertowali przez lata dziewięćdziesiąte, do mniejszej, ale wciąż zachwyconej publiczności – a nawet ponownie połączyli siły z Nesmithem, aby wydać album i odbyć europejską trasę koncertową. Jednak dla Jonesa wkradło się pewne rozgoryczenie: Był wściekły z powodu wykluczenia Monkees z Rock and Roll Hall of Fame – i w 2000 roku ogłosił dziwaczny plan otwarcia własnego „Davy Jones Rock and Roll Museum”, które uhonorowałoby Monkees, K.C. and the Sunshine Band i inne grupy, które uważał za niedocenione. „Co do cholery robi się w Cleveland?” zapytał. „Nie potrzebuję więcej nagród… Nie idę tam, w każdym razie, jeśli mnie tam włożą.”

W 2011 roku, The Monkees powrócili na scenę na międzynarodową trasę, która otrzymała jedne z najlepszych recenzji w ich karierze. Przez te wszystkie lata, zdobyli zaskakującą ilość szacunku: „Ludzie zdają sobie sprawę, jak wspaniałe są ich piosenki” – mówi Mike Mills z R.E.M. „Nie ma już znaczenia, że to nie oni je napisali. Po prostu nie jest to już tak postrzegane przestępstwo, jak wtedy”. Na swojej ostatniej trasie, Monkees byli bardziej prawdziwym zespołem niż kiedykolwiek – kopiąc głęboko w swoim katalogu, nawet grając większość ścieżki dźwiękowej z Head. Dolenz jest wdzięczny, że grupa dostała ostatnią szansę: „Dzięki Bogu, że to zrobiliśmy”, mówi. „To było fenomenalne, a David miał tak wiele do zrobienia przy składaniu tego razem i inscenizacji.”

Jones spędził wczesne miesiące 2012 roku grając koncerty w klubach i zajmując się końmi, które trzymał w stajni niedaleko swojego rodzinnego miasta Indiantown na Florydzie. Był w swojej stajni 29 lutego rano, kiedy, według jednej z relacji, poskarżył się personelowi na bóle w klatce piersiowej. Poszedł odpocząć do swojego samochodu, a kiedy poszli sprawdzić, co się z nim dzieje, był już martwy na atak serca.

Już 11 dni przed śmiercią Jones wystąpił w B.B. King’s Blues Club w Nowym Jorku. To ciasny klub w piwnicy na Times Square, ale Jones był szczęśliwy, że tam jest – i wciąż brzmiał jak Davy Jones. Pod koniec zaśpiewał „Daydream Believer”, kołysząc się do rytmu i chłonąc wiwaty. „Jeszcze raz”, powiedział, przechadzając się po scenie podczas refrenu jednej z ostatnich piosenek, jakie kiedykolwiek wykonał. Wyciągnął mikrofon w stronę małego, ale radosnego tłumu i krzyknął: „Wszyscy śpiewajcie!”. Śpiewali, głośno i wyraźnie, a Jones się uśmiechnął: Oni wciąż wierzyli.

Ta historia pochodzi z wydania Rolling Stone z 29 marca 2012 r.

Related
– My Date With Davy Jones
– Rob Sheffield: In Memory of the Cute One: Davy Jones' Greatest Musical Moments
– Exclusive: Michael Nesmith wspomina Davy’ego Jonesa

.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *