Giff
Atak serca
Z chorobą serca, która pochłonęła czwórkę jego rodzeństwa, a także jego mamę, Giff był wdzięczny za szanse przeżycia oferowane przez operację na otwartym sercu.
W wieku 69 lat, Giff doświadczył tego, co opisuje jako serię drobnych ataków serca. Podczas pobytu w szpitalu z powodu ataku w styczniu 2001 r. lekarze stwierdzili poważne zatory w jego tętnicach i sporą ilość „zgnilizny”.
W końcu Giff został poinformowany, że konieczne jest wszczepienie by-passów serca, i to w trybie pilnym.
Przez tydzień przebywał w szpitalu, dopóki chirurg nie był dostępny, „a potem poszliśmy”, mówi Giff. „Wszystko skończyło się w tym czasie, co nie dało mi zbyt wiele czasu na zastanowienie się nad tym, co się dzieje.”
Giff przeszedł operację na otwartym sercu, wymagającą wykonania pięciu bypassów. Z tylko sześcioma tętnicami w sercu „to było (prawie) wszystko, co trzeba” – mówi Giff.
Gdyby miał więcej czasu do namysłu, skala operacji mogłaby być zniechęcająca, ale w obecnej sytuacji Giff postrzegał operację jako ratunek.
„Dwóch braci i dwie siostry zmarły z powodu problemów z sercem, w tym moja matka. Wiek (w przypadku mamy) prawdopodobnie był winny, ale ona i tak zmarła z powodu problemów z sercem.
„Myślę, że w moim przypadku miałem szczęście. Czas sprzyjał temu, że miałem nowoczesne techniki… i wspaniałego chirurga. Myślę, że miałem szczęście, że go miałem.”
Giff mówi, że jego brat nigdy nie doczekał się operacji, której potrzebował, ponieważ zmarł na atak serca, będąc na liście oczekujących. Mając to na uwadze, Giff był jeszcze bardziej wdzięczny za operację.
„Chociaż nie można było przeprowadzić bardziej inwazyjnej operacji, wskaźnik sukcesu był bardzo dobry” – mówi i tylko na tym się wtedy skupiał.
Córka Giffa, Janette, wspomina pobyt ojca w szpitalu jako niezwykle stresujący dla rodziny. Jak mówi, oprócz problemów z sercem, miał niewydolność wątroby i nerek i musiał trafić na intensywną terapię. W tym samym czasie żona Giffa również przebywała w szpitalu, leczona z powodu cukrzycy: „To było straszne” – mówi Janette.
Ale na tym się nie skończyło. Zaraz po powrocie do zdrowia po operacji serca, Giffowi powiedziano, że ma raka…
„Kilka miesięcy po operacji serca przeszedłem 37 naświetlań. Myślę, że człowiek staje się, cóż, nie zadufany w sobie, ale przygotowany na to, by iść z prądem.” Dodaje, że było to kilka lat temu „więc całkiem niezły wskaźnik sukcesu”.
Piętnaście lat później, Giff jest w dobrej formie i mówi, że jest wdzięczny za lata, które zyskał w wyniku operacji.
„Obudziłem się dziś rano i to jest dobra rzecz – i to jest sposób, w jaki patrzę teraz na życie. Dostajesz kolejną szansę i nową perspektywę na życie. I akceptujesz je takim, jakie jest i wykorzystujesz je jak najlepiej.”
Dla wszystkich, którzy stoją w obliczu choroby serca lub operacji, sugeruje on zachowanie wiary: „Myślę, że jedyną rzeczą jest mieć wiarę w swoich dostawców usług medycznych. Bądźcie wdzięczni, że mamy tak dobry system opieki zdrowotnej, który pomoże wam przetrwać kolejne kilka lat. Myślę, że jedyna rada, jaką mam, to być pozytywnie nastawionym!”.