Historia nieludzkiego leczenia zdrowia psychicznego

Leczenie zdrowia psychicznego dzisiaj nie jest spacer w parku – od firm ubezpieczeniowych odmawiających pokrycia, do trwałego piętna, do faktu, że wiele z najbardziej poważnie chorych psychicznie wśród nas do własnych urządzeń na ulicach lub zdegradowany do więzienia. To niedomówienie, aby powiedzieć, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Jednak nieludzka historia leczenia zdrowia psychicznego przypomina nam, jak daleko już zaszliśmy.

Azyle

Przerażające środki ochrony zdrowia psychicznego można prześledzić już w czasach prehistorycznych, to początek ery azylu w połowie XVII wieku wyznacza okres niektórych z najbardziej nieludzkich metod leczenia zdrowia psychicznego. To właśnie wtedy azyle stały się osławionymi magazynami dla chorych psychicznie.

„Celem najwcześniejszych instytucji psychiatrycznych nie było ani leczenie, ani wyleczenie, ale raczej wymuszona segregacja więźniów od społeczeństwa”, pisze Jeffrey A. Lieberman w książce Shrinks: The Untold Story of Psychiatry. „Chorzy psychicznie byli uważani za dewiantów społecznych lub moralnych odmieńców, których spotykała kara boska za jakieś niewybaczalne przewinienie.”

Dziennikarka Nellie Bly uchwyciła atmosferę azylu z pierwszej ręki, kiedy w 1887 r. działała pod przykrywką w Blackwell Island Insane Asylum w Nowym Jorku. Nie dość, że Bly została umieszczona w zakładzie bez badań, które pozwoliłyby określić jej stan zdrowia, to jeszcze warunki w nim panujące były surowe, okrutne i nieludzkie.

„Za płacz pielęgniarki biły mnie trzonkiem od miotły i skakały po mnie” – opisała Bly jednemu z pacjentów. „Następnie związały mi ręce i nogi, a zarzucając mi na głowę prześcieradło, okręciły je mocno wokół mojego gardła, tak że nie mogłam krzyczeć, i w ten sposób wsadziły mnie do wanny wypełnionej zimną wodą. Trzymali mnie tak długo, aż straciłam wszelką nadzieję i straciłam przytomność.”

Hydroterapia okazała się popularną techniką. Ciepła, lub częściej zimna woda, rzekomo zmniejszała pobudzenie, szczególnie u osób doświadczających epizodów maniakalnych. Ludzie byli zanurzani w wannie na wiele godzin, mumifikowani w zawiniętym „opakowaniu” lub spryskiwani strumieniem szokująco zimnej wody pod prysznicami.

Asylia polegały również w dużym stopniu na mechanicznym krępowaniu, stosując proste kaftany bezpieczeństwa, kajdany, kamizelki i skórzane bransolety na nadgarstki, czasami na wiele godzin lub dni. Lekarze twierdzili, że krępowanie zapewniało pacjentom bezpieczeństwo, ale w miarę jak azyle się zapełniały, stosowanie fizycznego krępowania stało się bardziej sposobem kontrolowania przepełnionych instytucji.

W tym samym czasie, gdy powstawały azyle, rozwijała się również psychiatria, raczkujące skrzydło profesji medycznej, które chciało udowodnić swoją zdolność do leczenia, a nie tylko zarządzania chorymi. Azyle służyły jako doskonałe laboratorium dla terapii psychiatrycznych.

Wczesne kuracje psychiatryczne

Chociaż Benjamin Rush, uważany za ojca amerykańskiej psychiatrii, jako pierwszy porzucił teorię, że opętanie przez demony powoduje szaleństwo, nie powstrzymało go to przed stosowaniem starych „kuracji humoralnych” na pacjentach azylu, aby wyleczyć ich umysły. Zamiast wypuszczać demony, jak pierwotnie zakładano, uważał, że płyny w organizmie są wytrącone z równowagi. W związku z tym „oczyszczał, pryskał, wymiotował i wykrwawiał swoich pacjentów”, pisze Mary de Young w Madness: An American History of Mental Illness and Its Treatment.

Podobnie Henry Cotton – kurator w Szpitalu Stanowym Trenton w New Jersey w latach 1907-1930 – uważał, że zainfekowane części ciała prowadzą do choroby psychicznej. Skupił się na wyrywaniu gnijących zębów, które jego zdaniem powodowały infekcje wywołujące szaleństwo. Kiedy to nie zadziałało, prawdopodobnie dlatego, że skażona ślina nadal przedostawała się do organizmu, Cotton zaczął usuwać także migdałki.

A potem poszedł o krok dalej, usuwając części żołądka, jelita cienkiego, wyrostki robaczkowe, pęcherzyki żółciowe, tarczycę, a zwłaszcza części okrężnicy – każde miejsce, w którym, jak sądził, mogła zalegać infekcja. Nic dziwnego, że nie okazało się to niezawodnym lekarstwem i wiązało się z wysoką śmiertelnością.

Zainspirowany odkryciem, że wysoka gorączka pomogła powstrzymać objawy zaawansowanej kiły, Julius Wagner-Jauregg eksperymentował z wywoływaniem gorączki u osób ze schizofrenią poprzez wstrzykiwanie im krwi zakażonej malarią. Ta popularna metoda przyniosła Wagnerowi-Jaureggowi w 1927 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny, pierwszą przyznaną w dziedzinie psychiatrii.

Podobnie jak wcześniej technika usuwania części ciała Cotton’a, gorączki wywołane malarią miały wysoki wskaźnik śmiertelności: „Około 15 procent pacjentów leczonych gorączką Wagnera-Juaregga umierało w wyniku zabiegu” – pisze Lieberman.

Terapie wstrząsowe

Do tego czasu społeczność profesjonalistów była jednak gotowa, aby przejść do następnej mody – insulinowej terapii wstrząsowej.

Przywieziona do Stanów Zjednoczonych przez Manfreda Sakela, niemieckiego neurologa, insulinowa terapia wstrząsowa wstrzykiwała pacjentom wysoki poziom insuliny, aby wywołać drgawki i śpiączkę. Po kilku godzinach żywe trupy były ożywiane ze śpiączki i uważane za wyleczone ze swojego szaleństwa.

Proces ten powtarzano codziennie przez wiele miesięcy, a lekarze czasami stosowali nawet 50-60 zabiegów na jednego pacjenta, jak twierdzi Lieberman. Zabieg był oczywiście ryzykowny i powodował amnezję. Mimo to terapia okazała się popularna dzięki wątpliwej skuteczności.

„W 1941 roku, według badań amerykańskiego Departamentu Zdrowia Publicznego, 72 procent z 305 publicznych i prywatnych przytułków w kraju stosowało terapię śpiączką insulinową, nie tylko w przypadku schizofrenii, ale także innych rodzajów szaleństwa” – pisze de Young.

Kolejna terapia szokowa miała dopiero nadejść. Terapia szokowa metrazolem, podobnie jak insuliną, działała w oparciu o błędne założenie, że epilepsja i schizofrenia nie mogą istnieć w tym samym czasie. Klucz? Napady. Laszlo von Meduna, węgierski lekarz, odkrył, że lek metrazol może wywoływać u pacjentów drgawki podobne do napadów drgawkowych, tym samym szokując ich mózgi z choroby psychicznej. Okazało się, że był to również szok fizyczny.

„Metrazol wywoływał również drgawki tak gwałtowne, że mogły stać się, dosłownie, łamiące kręgosłup”, pisze Lieberman. „W 1939 roku, badanie rentgenowskie w New York State Psychiatric Institute wykazało, że 43 procent pacjentów, którzy przeszli terapię konwulsyjną metrazolem, doświadczyło złamań kręgów.”

„Zostajesz wysadzony w powietrze i tracisz przytomność, jak gdyby coś się zagotowało”, opisał jeden z pacjentów terapii. „Czułem się za każdym razem, gdy to brałem, jakbym miał umrzeć.”

Poza przerażającym doświadczeniem, terapia szokowa metrazolem powodowała również amnezję wsteczną. Na szczęście, Federalna Administracja Leków wycofała zgodę na stosowanie metrazolu w 1982 roku, a ta metoda leczenia schizofrenii i depresji zniknęła w latach 50-tych, dzięki terapii elektrowstrząsowej.

Elektrokonwulsyjna Terapia Wstrząsowa

Buzz box, fabryka wstrząsów, koktajl energetyczny, sklep z ogłuszaczami, penicylina psychiatrii. Jednym z najbardziej niesławnych sposobów leczenia chorób psychicznych jest terapia elektrowstrząsowa. Rodzaje terapii elektrowstrząsowej można prześledzić już w I wieku n.e., kiedy to, według de Younga, „złe samopoczucie i bóle głowy rzymskiego cesarza Klaudiusza były leczone przez zastosowanie ryby torpedy – lepiej znanej jako promień elektryczny – na jego czole.” Ale ich hejnał w leczeniu chorób psychicznych rozpoczął się w 1938 roku.

ECT niósł mniejsze ryzyko złamań niż terapia wstrząsowa metrazolem, a dzięki zastosowaniu środków znieczulających i rozluźniających mięśnie w późniejszych latach, wskaźnik złamań stał się znikomy. Nie obyło się jednak bez skutków ubocznych, w tym amnezji, jak również zwiększonych skłonności samobójczych. Ernest Hemingway, na przykład, zmarł śmiercią samobójczą wkrótce po terapii ECT.

„ECT był mile widzianym zamiennikiem terapii metrazolowej”, pisze Lieberman. „Pacjenci cierpiący na depresję często wykazywali dramatyczną poprawę nastroju już po kilku sesjach, a chociaż nadal istniały pewne skutki uboczne ECT, były one niczym w porównaniu ze zniechęcającym ryzykiem terapii śpiączkowej, terapii malarii czy lobotomii. To była naprawdę cudowna terapia.”

Lobotomie

Mniej więcej w tym samym czasie lekarze za oceanem przeprowadzili pierwsze lobotomie. Praktyka ta została sprowadzona do Stanów Zjednoczonych dzięki Walterowi Freemanowi, który rozpoczął eksperymenty z lobotomią w połowie lat 40-tych, co wymagało uszkodzenia połączeń neuronalnych w obszarze kory przedczołowej mózgu, o którym sądzono, że powoduje choroby psychiczne.

„Zachowania, które próbowano naprawić, były, jak sądzono, utrwalone w połączeniach neurologicznych”, powiedział Live Science Barron Lerner, historyk medycyny i profesor NYU Langone Medical Center w Nowym Jorku. „Pomysł był taki, że jeśli uszkodzisz te połączenia, możesz powstrzymać złe zachowania.”

Problemem było to, że lobotomie nie tylko powstrzymywały złe zachowania. Uszkadzały pamięć i osobowość ludzi, co przyznał nawet Freeman: „Każdy pacjent prawdopodobnie traci coś w wyniku tej operacji, jakąś spontaniczność, jakiś błysk, jakiś smak osobowości.”

Według de Younga, pomimo efektów ubocznych, do czasu śmierci Freemana w 1972 roku, wykonano około 50 000 lobotomii na amerykańskich pacjentach, głównie w przytułkach. Jednak mniej niż 350 lobotomii były wykonywane rocznie w 1970 roku. Do tego czasu leki zdominowały leczenie zdrowia psychicznego.

Leki psychiatryczne

Leki były stosowane w leczeniu chorych psychicznie już od połowy XIX wieku. Ich celem było uspokojenie pacjentów, aby przepełnione azyle były łatwiejsze do opanowania, rodzaj chemicznego ograniczenia, które miało zastąpić ograniczenia fizyczne z wcześniejszych lat.

Lekarze podawali leki takie jak opium i morfina, z których oba niosły ze sobą skutki uboczne i ryzyko uzależnienia. Toksyczna rtęć była używana do kontrolowania manii. Barbiturany umieścić pacjentów w głęboki sen myśli poprawić ich szaleństwo. Wodzian chloralu wszedł do użytku w latach 50-tych, ale podobnie jak wcześniejsze leki, miał efekty uboczne, w tym epizody psychotyczne.

A potem pojawiła się torazyna, medyczny przełom, którego psychiatrzy szukali przez te wszystkie lata. Choć nie była idealna, okazała się znacznie bezpieczniejsza i skuteczniejsza w leczeniu ciężkich chorób psychicznych. Jego stosowanie, wraz z innymi lekami, które szybko pojawiły się w jego następstwie, takimi jak Risperdal, Zyprexa, Abilify i Seroquel, zapoczątkowało wielkie zmiany dla pacjentów psychiatrycznych.

W 1955 roku, w którym wprowadzono pierwszy skuteczny lek przeciwpsychotyczny, w szpitalach psychiatrycznych przebywało ponad 500 000 pacjentów. Do 1994 r. liczba ta spadła do nieco ponad 70 000. Począwszy od lat 60-tych, instytucje były stopniowo zamykane, a opieka nad chorymi psychicznie została przeniesiona w dużej mierze do niezależnych ośrodków społecznych, ponieważ leczenie stało się zarówno bardziej wyrafinowane, jak i humanitarne.

Pomimo, że te zmiany i nowoczesna opieka wiążą się z własnymi wyzwaniami, leczenie chorób psychicznych przeszło długą drogę w ciągu 250 lat. Chorzy psychicznie nie muszą już obawiać się życia w nieludzkich azylach przez całe życie, poddawania się eksperymentalnym terapiom wstrząsowym lub poddawania się niebezpiecznym operacjom bez zgody. Leczenie zdrowia psychicznego może nadal wiązać się ze stygmatem, ale jest wiele nadziei na przyszłość.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *