Amerykanie zawsze zakładali, że skalpowanie i Indianie to synonimy. Ścinanie korony włosów poległemu przeciwnikowi tradycyjnie postrzegane było jako starożytny indiański zwyczaj, wykonywany w celu uzyskania namacalnego dowodu męstwa wojownika. Jednak w ostatnich latach wiele głosów – indiańskich i białych – poważnie kwestionowało to, czy Indianie rzeczywiście wymyślili skalpowanie. Najnowsza sugestia głosi, że biali koloniści, ustanawiając nagrody za włosy wroga, wprowadzili skalpowanie na niewinnych indiańskich sojuszników.
Ta teoria zakłada dwa fakty: po pierwsze, że biali koloniści, którzy zasiedlili Amerykę w XVII wieku, wiedzieli jak skalpować zanim opuścili Europę; a po drugie, że Indianie nie wiedzieli jak skalpować zanim przybyli biali ludzie. Ale czy to są fakty? A jeśli nie, to kto wymyślił skalpowanie w Ameryce?
Całkowite milczenie zarówno ze strony uczestników, jak i historyków poddaje w wątpliwość pierwszą tezę. Nikt bowiem nigdy nie insynuował, a tym bardziej nie udowodnił, że europejskie armie, które tak bezwzględnie walczyły w krucjatach, wojnie stuletniej i wojnach religijnych, kiedykolwiek skalpowały swoje ofiary. Nawet gdy walczyły z europejską formą „dzikości” w Irlandii, wojska królowej Elżbiety nigdy nie zostały oskalpowane, ani nigdy nie brały skalpów. Ponure, szare wizje odciętych głów, które wyścielały drogę do namiotu dowódcy, były bardziej przerażające niż bezosobowe wstrząsy włosów i skóry.
Niewiele lepiej wypada druga propozycja. Istnieją bowiem liczne dowody z różnych źródeł, że Indianie praktykowali skalpowanie na długo przed przybyciem białego człowieka i że nadal to robili bez zachęt w postaci kolonialnej gotówki.
Pierwszym i najbardziej znanym źródłem dowodów są pisemne opisy pierwszych europejskich obserwatorów, którzy przypuszczalnie widzieli indiańskie kultury wschodniego wybrzeża morza w stanie zbliżonym do aborygeńskiego. Wawrzyńca do dzisiejszego Quebec City w 1535 roku, spotkał Stadaconanów, którzy pokazali mu „skalpy pięciu Indian, naciągnięte na obręcze jak pergamin”. Jego gospodarz, Donnacona, powiedział mu, że pochodzą one od „Toudamanów z południa, którzy nieustannie prowadzili wojnę przeciwko jego ludziom.”
Dwadzieścia dziewięć lat później inny Francuz, artysta Jacques Ie Moyne, był świadkiem praktyki skalpowania Timucuanów nad rzeką St. Johns River na Florydzie:
Nosili oni trzcinę, ostrzejszą niż jakiekolwiek stalowe ostrze… cięli skórę głowy aż do kości, od przodu do tyłu i dookoła, i ściągali ją, podczas gdy włosy, długie na ponad półtorej stopy, były wciąż do niej przyczepione. Gdy to zrobili, wykopali w ziemi dół i rozpalili ogień, rozpalając go kawałkiem tlącego się węgielka. … Nad ogniem suszyli skalpy, aż wyglądały jak pergamin. … Kości i skalpy zawiesili na końcach włóczni, niosąc je w triumfie do domu.
Kiedy dotarli do swojej wioski, urządzili ceremonię zwycięstwa, podczas której nogi, ręce i skalpy pokonanych zostały przymocowane do słupów z „wielką powagą”.”
Francuzi nie byli osamotnieni w obserwowaniu indiańskiego zwyczaju skalpowania. Kiedy Anglicy bezczelnie postawili się potężnej konfederacji Powhatan w Wirginii, Indianie użyli starej taktyki, aby spróbować stłumić ich zuchwałość. W 1608 roku Powhatan przeprowadził atak z zaskoczenia na wioskę „bliskich sąsiadów i poddanych”, zabijając dwudziestu czterech ludzi. Kiedy zwycięzcy wycofali się z miejsca bitwy, zabrali ze sobą „długi łeb z jednej strony głowy wraz ze skórą obciągniętą ścinkami lub trzciną”. Jeńcy i skalpy byli następnie przedstawiani wodzowi, który wieszał „zamki z hairem i ich skóry” na linie między dwoma drzewami. „W ten sposób,” pisał kapitan John Smith, „zrobił ostentację… pokazując je Anglikom, którzy przyszli do niego, na jego rozkaz.”
Pierwsi Holendrzy, którzy penetrowali kraj Irokezów w stanie Nowy Jork, również znaleźli dowody skalpowania tubylców. Kiedy zimą 1634-35 roku chirurg z Fort Orange (Albany) udał się na terytorium Mohawków i Oneidów, zobaczył na szczycie bramy starego zamku Oneidów nad potokiem Oriskany „trzy drewniane wizerunki wyrzeźbione na podobieństwo mężczyzn, a przy nich… trzy skalpy trzepoczące na wietrze”. Na mniejszej bramie na wschodnim krańcu zamku również wisiał skalp, bez wątpienia dla zrobienia wrażenia na białych gościach, jak i wrogich sąsiadach.
Lista Europejczyków, którzy przy pierwszym spotkaniu ze wschodnimi Indianami stwierdzili, że skalpowanie jest powszechne, jest długa. Pierwszą cechą wspólną ich opisów jest wyraz zdziwienia z powodu odkrycia tak nowego zwyczaju. Niemal powszechne podkreślanie tego zwyczaju we wczesnych relacjach, poszukiwanie znaczących porównań (takich jak pergamin), szczegółowe opisy anatomiczne samego aktu i całkowity brak jakichkolwiek sugestii, że biali znali tę praktykę, sugerują, że ich zaskoczenie nie było nieszczere.
Drugim tematem tych opisów jest to, że skalpowanie było otoczone licznymi rytuałami i zwyczajami, które z trudem mogły zostać zapożyczone od swobodnie grasujących europejskich handlarzy i rybaków, którzy mogli poprzedzać najwcześniejszych autorów. Misterne przygotowywanie skalpów poprzez suszenie, naciąganie na obręcze, malowanie i ozdabianie; krzyki, gdy skalp był zabierany, a później, gdy był niesiony do domu na podniesionych włóczniach lub tyczkach; okazjonalne nagie kobiece opiekowanie się nagrodami; tańce skalpów i ozdoby ciała; skalpy jako niewynagradzane trofea wojenne, które wystawiano publicznie na kajakach, kabinach i palisadach; oraz zastępowanie skalpem żywego jeńca, który miał być adoptowany w miejsce zmarłego członka rodziny – wszystko to wydaje się zbyt zrytualizowane i zbyt rozpowszechnione w całej wschodniej Ameryce, by Europejczycy mogli wprowadzić je niedawno.
Ostatnią cechą wczesnych relacji jest oczywiste poszukiwanie słów, aby opisać skalpowanie dla europejskiej publiczności. Starsze angielskie słowo scalp nie nabrało swojego wyraźnie amerykańskiego znaczenia aż do 1675 roku, kiedy to Wojna Króla Filipa przywróciła mu należną rangę w Nowej Anglii. Do tego czasu najlepszymi określeniami były związki takie jak „hair-scalp” i „head-skin”, zwroty takie jak „the skin and hair of the scalp of the head,” lub proste, ale niejednoznaczne słowo „head.” Podobnie, jedyne znaczenie czasownika to scalp oznaczało „rzeźbić, grawerować, skrobać lub drapać”. W konsekwencji, angielscy pisarze byli zmuszeni do używania „skin”, „flay” lub „excoriate” aż do 1676 roku, kiedy to amerykańskie znaczenie stało się popularne. Francuzi, Holendrzy, Niemcy i Szwedzi również byli zmuszeni do uciekania się do oboczności, dopóki nie zapożyczyli angielskich słów w XVIII wieku.
Z drugiej strony, języki wschodnich Indian zawierały wiele słów na określenie skalpu, aktu skalpowania i ofiary skalpowania. Katolicki ksiądz wśród Huronów w 1623 roku dowiedział się, że onontsira to trofeum wojenne składające się ze „skóry głowy wraz z włosami”. Pięć języków Irokezów było szczególnie bogatych w słowa opisujące czyn, który przyniósł im, jakkolwiek niesprawiedliwie, trwałą reputację nieludzkiego okrucieństwa. Dla Mohawków i Oneidas skalp był onnonra, a akt jego zdobycia – kannonrackwan. Ich zachodni bracia z Onondaga mówili o hononksera, wariacji słowa Huron. I chociaż zostały one zapisane po pierwszym kontakcie z Europejczykami, słowniki innych narodów irokeskich oraz Delaware, Algonquin, Malecite, Micmac i Montagnais zawierały słowa oznaczające skalp, skalpowanie i skalpowanych, które są blisko spokrewnione z tubylczymi słowami oznaczającymi włosy, głowę, czaszkę i skórę. To, że słowa te nie zostały zapożyczone z języków europejskich, stanowi dodatkowe wsparcie dla tezy, że były one rodzime dla Ameryki i głęboko zakorzenione w życiu Indian.
Zrozumiałe jest, że słowa zrobiły najwięcej dla utrwalenia obrazu skalpowania Indian w zapisie historycznym, ale obrazy i rysunki wzmacniają ten obraz. Najważniejszym obrazem w tym względzie jest rycina Theodore’a de Bry’a przedstawiająca rysunek Le Moyne’a „Jak ludzie Outina traktowali martwych wrogów”. Oparta na obserwacjach Le Moyne’a z lat 1564-65, rycina z 1591 roku była pierwszym obrazowym przedstawieniem skalpowania Indian, wiernym opisowi słownemu Le Moyne’a i późniejszym relacjom z innych regionów wschodniej Ameryki. Szczegóły – ostra trzcina do wydobywania skalpu, suszenie zielonej skóry nad ogniem, eksponowanie trofeów na długich tyczkach, a później świętowanie zwycięstwa za pomocą ustalonych rytuałów przez czarownika – dodają autentyczności opisowi De Bry’ego i wspierają argumentację za indiańskim wynalazkiem skalpowania.
Rysunki ujawniają jeszcze jeden dowód niszczący nową teorię skalpowania, a mianowicie zamki na skórze głowy. Mały warkocz włosów na koronie, często ozdobiony farbą lub biżuterią, był powszechnie noszony zarówno we wschodniej, jak i zachodniej Ameryce. W przeciwieństwie do tego, że skalpowanie zostało wprowadzone niedawno i przez najemników, w większości plemion skalp miał pierwotnie starożytne znaczenie religijne, symbolizując siłę życiową wojownika. Każdy, kto choćby lekko go dotknął, uważany był za ciężką zniewagę. Jeśli biały człowiek nauczył Indian skalpować się nawzajem dla pieniędzy, to jest mało prawdopodobne, że Indianie dali się nabrać i ułatwili to swoim wrogom poprzez wyhodowanie owłosionych rączek. Coś znacznie głębszego w rodzimej kulturze i historii musi tłumaczyć tę praktykę.
Ostateczne i najbardziej rozstrzygające dowody skalpowania w prekolumbijskiej Ameryce pochodzą z archeologii. Ponieważ można znaleźć czaszki Indian w wymaganym wieku, na których widać wyraźne i jednoznaczne ślady po skalpowaniu nożem, Indianie musieli znać skalpowanie przed przybyciem białego człowieka. Bogactwo dowodów, szczególnie z prehistorycznych stanowisk wzdłuż rzek Mississippi i Missouri oraz na południowym wschodzie, wskazuje właśnie na taki wniosek.
Dwa rodzaje dowodów skalpowania zostały odkopane przez archeologów uzbrojonych w kielnie i datowanie metodą węgla-14. Pierwszy z nich to nacięcia lub zadrapania na czaszkach ofiar, które zostały wcześniej zabite. Te nacięcia są oczywiście przedmiotem różnych interpretacji, biorąc pod uwagę istnienie pośmiertnych rytualnych okaleczeń w wielu kulturach indiańskich. Na przykład czaszki trofeów znalezione w kilku kopcach grobowych Hopewellian w Ohio często wykazują powierzchowne nacięcia, najwyraźniej wykonane krzemiennymi nożami w procesie usuwania mięsa.
Ale drugi rodzaj dowodów jest bardziej rozstrzygający. W wielu prehistorycznych miejscach znaleziono okrągłe zmiany na czaszkach ofiar, które przetrwały skalpowanie wystarczająco długo, by tkanka kostna mogła się częściowo zregenerować, pozostawiając wyraźną bliznę. Wbrew powszechnemu przekonaniu, skalpowanie samo w sobie nie było śmiertelną operacją, a historia Ameryki jest pełna ocalałych. Skalpowanie jest jedynym możliwym wyjaśnieniem tych zmian, które pojawiają się dokładnie tam, gdzie opisy i rysunki naocznych świadków wskazują, że skóra głowy była tradycyjnie nacinana.
W świetle tych dowodów jasne jest, że to Indianie, a nie biali ludzie, wprowadzili skalpowanie do Nowego Świata. Jednocześnie nie można zaprzeczyć, że koloniści zachęcali do rozpowszechniania skalpowania wśród wielu plemion nieobeznanych z tą praktyką poprzez wyznaczanie nagród za skalpy. Nie można też zapomnieć, że Amerykanie każdego pokroju – od pograniczników po ministrów – zostali splamieni przez udział w krwawym rynku ludzkich włosów. W końcu jednak amerykański stereotyp skalpowania musi stać się faktem historycznym, czy nam to odpowiada, czy nie.