Raportowanie śledcze jest szczytem dziennikarstwa, i to od początku XX wieku, kiedy pisarze tacy jak Ida Tarbell, Lincoln Steffens i Ray Stannard Baker ujawnili systemową korupcję w Stanach Zjednoczonych i zmienili naród. Pomogli obalić biznesowe trusty, dali impuls do tak potrzebnych regulacji i nadzoru (w przypadku Steffena było to ustanowienie Systemu Rezerwy Federalnej) i stworzyli polityczne platformy dla reformatorów, takich jak Teddy Roosevelt, który nazwał ich muckrakers. Można by pomyśleć, że dziś będzie więcej reporterów podążających ich śladami.
A jednak, według redaktora i współpracownika Columbia Journalism Review (CJR) Deana Starkmana, coraz mniej publikuje się raportów śledczych lub dotyczących odpowiedzialności. W swojej fascynującej, choć nieco wadliwej książce The Watchdog That Didn’t Bark: The Financial Crisis and the Disappearance of Investigative Journalism (Columbia University Press, 2014), Starkman wskazuje na krach kredytów subprime z 2007 roku jako główny przykład swojego twierdzenia.
Aczkolwiek nie brakowało głośnych reportaży śledczych od czasu, gdy kredyty subprime implodowały i spowodowały globalną recesję, analiza raportów na ten temat w latach poprzedzających kryzys opowiada inną, dość ciekawą historię. Według badań, które Starkman przeprowadziła w CSJ w latach 2004-2006 – w okresie, w którym doszło do najgorszych ekscesów kredytowych – „główny nurt raportowania odpowiedzialności był praktycznie uśpiony”. Strażnik, jakkolwiek potężny, nie szczekał, kiedy był najbardziej potrzebny.”
Ale to nie wszystko. Badania CSJ wykazały również, że „w latach 2000-2003 – zanim prawdziwe szaleństwo ogarnęło branżę pożyczkową – przeprowadzono najlepsze śledztwa biznesowe”. Tak więc dziennikarze głównego nurtu badali historię subprime, ale przestali właśnie w momencie, gdy stawała się ona epopeją.
Dziennikarze głównego nurtu przestali relacjonować historię subprime właśnie w momencie, gdy stawała się ona epopeją.
Co się stało? „W miarę jak regulacje opuszczały pole, dziennikarstwo również” – pisze Starkman. To dlatego, że te dwie działalności idą ze sobą w parze: „Regulacja dostarcza surowego materiału do opowieści – oskarżenia, ugody, białe księgi i zeznania. Dochodzenia dziennikarskie stanowią podstawę dla znacznej liczby dochodzeń prowadzonych przez organy ścigania i organy regulacyjne”. Od 2000 do 2003 roku, było wiele działań regulacyjnych skoncentrowanych na drapieżnych kredytach; od 2004 do 2006 roku, rząd federalny „nie tylko nie zdołał odpowiednio uregulować rynku hipotecznego, ale aktywnie zwalczał próby innych, aby to zrobić”, mówi Starkman. Bez mułu, muckrakerzy wypadli z biznesu.
To ma dla mnie sens. Wszystko, co czytałem na temat kryzysu, sugeruje, że deregulacja otworzyła drzwi do systematycznej korupcji. To nie było kilku złych pożyczkodawców czy grupa nieuczciwych właścicieli domów, którzy wysadzili gospodarkę w powietrze. To była niewidzialna ręka Adama Smitha, która nas zdusiła.
Wadą książki Strażnik, który nie szczekał jest to, że nie docenia roli deregulacji w kryzysie subprime. Prawdziwym celem Starkmana jest dziennikarstwo biznesowe, które, jak twierdzi, zaniedbało swoją „podstawową funkcję”, jaką jest raportowanie odpowiedzialności. Argumentuje, że upadek tradycyjnych modeli biznesowych mediów spowodował utratę miejsc pracy i innych zasobów wspierających raportowanie śledcze, podczas gdy „CNBCizacja” stworzyła ogólnobranżowe dążenie do raportowania wiadomości, w przeciwieństwie do ich tworzenia.
Te rzeczy się wydarzyły. Jest za dużo raportowania, a za mało śledczych. Ale, tak bardzo jak podziwiam Starkmana i jego książkę, nie sądzę, aby podstawową funkcją dziennikarstwa biznesowego było kiedykolwiek raportowanie odpowiedzialności. Jego głównym celem zawsze było dostarczanie informacji o gospodarce, rynkach, branżach i firmach. Dziennikarze biznesowi głównego nurtu są zazwyczaj, jak nieuprzejmie nazywa ich Starkman, „chłopcami na posyłki”
Ponadto, muckrakerzy zazwyczaj nie są zatrudniani przez wielkomiejskie gazety lub mainstreamowe czasopisma biznesowe. Tarbell, Steffens i Baker pisali dla McClure’s, magazynu literackiego. Sam Starkman mówi, że nieliczni dziennikarze, którzy zajmowali się kredytami subprime, zanim doprowadziły one do upadku gospodarki, byli „outsiderami”. A jedna z najlepszych książek o reportażu śledczym, jaką widziałem od dłuższego czasu, The Meat Racket: The Secret Takeover of America’s Food Business (Simon & Schuster, 2014), również została napisana przez osobę z zewnątrz. Christopher Leonard po raz pierwszy dostał się do tej historii jako reporter agrobiznesu dla Associated Press. Jednak opracował i napisał tę książkę pod auspicjami New America Foundation, bezpartyjnego instytutu polityki publicznej, który dał mu stypendium. To głównie o Tyson Foods – i jeśli lubisz jeść kurczaka, to na pewno odsunie cię od paszy.
Jeśli myślisz, że muckraking jest martwy lub nawet na ostatnich nogach, The Meat Racket jest dowodem na to, że jest bardzo żywy. Pytanie tylko, czy pozostali jeszcze jacyś reformatorzy i regulatorzy, którzy mają wolę i siłę, by podnieść piłkę i biec z nią dalej.