Ray Bradbury, pisarz, którego ekspansywne loty fantazji i żywo oddane krajobrazy kosmiczne dostarczyły światu jednego z najbardziej trwałych spekulacyjnych planów na przyszłość, zmarł. Miał 91 lat.
Bradbury zmarł we wtorek wieczorem w Los Angeles, jego agent Michael Congdon potwierdził. Jego rodzina powiedziała w oświadczeniu, że cierpiał na długą chorobę.
Autor ponad 27 powieści i zbiorów opowiadań – najbardziej znanych „Kronik marsjańskich”, „Fahrenheita 451”, „Wina łupieżcy” i „Something Wicked This Way Comes”- oraz ponad 600 opowiadań, Bradbury często był uznawany za twórcę, który podniósł reputację science fiction. Niektórzy twierdzą, że w pojedynkę pomógł przenieść ten gatunek do świata literatury.
FOTOGRAFIE: Ray Bradbury | 1920 – 2012
„Jedyną porównywalną postacią byłby Heinlein, a później Clarke” – powiedział Gregory Benford, profesor fizyki z UC Irvine, który jest również nagrodzonym Nebulą pisarzem science fiction. „Ale Bradbury, w latach 40-tych i 50-tych, stał się znaną marką.”
Wielka część dostępności i ostatecznej popularności Bradbury’ego miała związek z jego darem stylistycznym – jego zdolnością do pisania lirycznie i sugestywnie o krainach oddalonych od wyobraźni, światach, które zakotwiczył w tu i teraz z poczuciem wizualnej przejrzystości i małomiasteczkowej znajomości.
Nieżyjący już Sam Moskowitz, wybitny historyk science fiction, zaproponował kiedyś taką ocenę: „Pod względem stylu niewielu mu dorównuje. A wyjątkowość historii o Marsie lub Wenus opowiedzianej w kontrastujących literackich rytmach Hemingwaya i Thomasa Wolfe’a wystarczy, by zafascynować każdego krytyka.”
PEŁNY OBRAZ: Ray Bradbury | 1920 – 2012
Pod takim samym wpływem George’a Bernarda Shawa i Williama Shakespeare’a jak Julesa Verne’a i Edgara Rice’a Burroughsa, Bradbury był ekspertem od napiętej opowieści, zwrotów akcji w ostatnim zdaniu. I był bardziej znany z krótkiej fikcji niż ze swoich dłuższych dzieł.
„Znamienne jest to, że czytamy Bradbury’ego dla jego krótkich opowiadań”, powiedział Benford. „One są przebłyskami. Najważniejszą rzeczą w pisarzach jest to, jak istnieją w naszej pamięci. Czytanie Bradbury’ego jest jak zobaczenie uderzającego spojrzenia przez okno samochodu, a następnie bycie zabranym.”
Przykładem jest „Wino łupieżcze” z 1957 roku:
„Chodniki były nawiedzane przez duchy kurzu przez całą noc, gdy wiatr pieca przywoływał je, kołysał i łagodził je w ciepłym przypływie na trawnikach. Drzewa, wstrząsane krokami nocnych spacerowiczów, zasypywały lawinami kurzu. Od północy wydawało się, że wulkan za miastem rozrzuca wszędzie rozgrzany do czerwoności popiół, zasypując bezsennego stróża nocnego i rozdrażnione psy. Każdy dom był żółtym poddaszem tlącym się od samozapłonu o trzeciej nad ranem.”
FOTOGRAFIE: Znamienite zgony 2012 roku
Poetycko narysowane i nastrojowe fikcje Bradbury’ego – horror, fantasy, mroczne amerykańskie gotyki – badały sekretne zakamarki życia: to, co kryło się na marginesie oficjalnej rodzinnej narracji lub biały szum szumiący niewygodnie tuż pod spokojną powierzchnią. Zaoferował zestaw metafor i życiowych zagadek do rozważenia dla ery rakietowej i nie tylko, i wywarł wpływ na szeroki wachlarz kultury popularnej – od pisarza dziecięcego R.L. Stine’a i piosenkarza Eltona Johna (który napisał swój przebój „Rocket Man” jako hołd), do architekta Jona Jerde’a, który zaangażował Bradbury’ego do rozważenia i zaoferowania sugestii dotyczących ponownego wyobrażenia przestrzeni publicznej.
Bradbury często próbował wykręcić się od wąskiego określenia „science-fiction”, nie dlatego, że go ono odstraszało, ale raczej dlatego, że uważał je za nieprecyzyjne.
„Nie jestem pisarzem science-fiction”, często cytowano jego słowa. „Napisałem tylko jedną książkę science fiction. Wszystkie pozostałe to fantastyka. Fantazje to rzeczy, które nie mogą się zdarzyć, a science fiction jest o rzeczach, które mogą się zdarzyć.”
Nie była to tylko semantyka.
Jego opowiadania były wielowarstwowe i ambitne. Bradbury o wiele mniej interesował się mechaniką – ile zbiorników paliwa potrzeba, by dotrzeć na Marsa i jaką rakietą – niż tym, co się stanie, gdy załoga tam wyląduje i co narzuci swojemu otoczeniu. „Miał talent do docierania do naprawdę ważnych kwestii,” powiedział Paul Alkon, emerytowany profesor literatury angielskiej i amerykańskiej na USC.
„Nie interesowały go aktualne doktryny politycznej poprawności czy konkretne formy społeczeństwa. Nie to, co było złe w ’58 lub 2001 roku, ale rodzaje problemów, które są z nami każdego roku.”
Benford powiedział, że Bradbury „kładł nacisk na retorykę ponad rozumem i uderzył w rezonans z większością amerykańskiego czytelnictwa – lepiej niż jakikolwiek inny pisarz science fiction. Nawet Wells (…) zakotwiczył wszystko w związkach. Większość pisarzy science fiction tego nie robi.”
Czy to opisując początkującą kolonię Ziemian borykającą się z problemami na Marsie („And the Moon Be Still as Bright” z 1948 roku), czy też narzędzie do opieki nad dziećmi w wirtualnej rzeczywistości, które zamieniło się w makabrycznego potwora („The Veldt” z 1950 roku), Bradbury chciał, aby jego czytelnicy rozważali konsekwencje swoich działań: „Nie jestem futurystą. Ludzie proszą mnie, żebym przewidział przyszłość, podczas gdy ja chcę jej tylko zapobiec.”
Długo złorzeczył komputerom – uparcie trzymając się swojej maszyny do pisania – i nienawidził Internetu. Mówił, że ebooki „śmierdzą jak spalone paliwo” i odmawiał wydawcom wydania elektronicznych wersji swoich dzieł aż do zeszłego roku, kiedy to w końcu zgodził się, aby Simon & Schuster mógł wydać pierwszą cyfrową kopię „Fahrenheita 451.”
Ray Douglas Bradbury urodził się 22 sierpnia 1920 roku w Waukegan, Ill., jako syn Leonarda Spauldinga Bradbury’ego i byłej Esther Marie Moberg. W dzieciństwie chłonął atmosferę małomiasteczkowego życia – ganki, ogniki i miękkie, złote światło późnego popołudnia – która później stanie się znakiem rozpoznawczym wielu jego utworów literackich.
„Kiedy urodziłem się w 1920 roku”, powiedział New York Times Magazine w 2000 roku, „samochód miał zaledwie 20 lat. Radio nie istniało. Telewizja nie istniała. Urodziłem się we właściwym czasie, by pisać o tych wszystkich rzeczach.”
Grzbiet tego, co było i tego, co będzie – to była idealna grzęda Bradbury’ego. „Jest on poetą rozszerzającego się światopoglądu XX wieku” – powiedział Benford. „Połączył amerykańską miłość do maszyn z miłością do granic.”
Jako dziecko Bradbury był rozkochany w fantastyce w jej wielu formach – baśniach Grimmów i L. Franku Baumie (autor „Czarnoksiężnika z Oz”), światowych targach i Lon Chaney Sr., Bucku Rogersie i „Niesamowitych historiach”. Bradbury często opowiadał o nocnych wizjach, które sprawiały, że pocił się i nie spał w pierwszej dekadzie swojego życia.
Pisanie stało się swego rodzaju wentylem uwalniającym. Często opowiadał, i misternie wyszywał, historię epifanii, która doprowadziła go do zostania pisarzem. Wizyta w wesołym miasteczku w wieku 12 lat postawiła go twarzą w twarz z Panem Electrico, magikiem, który obudził w Bradburym pojęcie reinkarnacji i nieśmiertelności.
„Był cudem magii, siedział na krześle elektrycznym, odziany w czarne aksamitne szaty, jego twarz płonęła jak biały fosfor, niebieskie iskry syczały z opuszków jego palców” – wspominał w wywiadach. „Wskazał na mnie, dotknął mnie swoim elektrycznym mieczem – moje włosy stanęły dęba – i powiedział: 'Żyj wiecznie'. „Bradbury był oczarowany i wracał do niego dzień po dniu. „Zabrał mnie na brzeg jeziora i opowiadał o swoich małych filozofiach, a ja o swoich wielkich” – powiedział Bradbury. „Powiedział, że spotkaliśmy się już wcześniej. 'Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Umarłeś w moich ramionach w 1918 roku, we Francji. Wiedziałem, że w moim życiu wydarzyło się coś wyjątkowego. Stałem przy karuzeli i płakałem.”
Od tamtej pory spędzał codziennie co najmniej cztery godziny dziennie, uwalniając te nocne wizje w opowiadaniach, które pisał na papierze do pieczenia.
Po serii przeprowadzek rodzina Bradbury’ego osiadła w Los Angeles w 1934 roku. Ray zajmował się dramaturgią i dziennikarstwem, zakochał się w filmach i co jakiś czas wysyłał dowcipy do programu radiowego George’a Burnsa i Gracie Allen. Nieustannie czytał, a jego twórczość pisarska stale rosła i doskonaliła się. Podczas nauki w Los Angeles High, Bradbury zaangażował się w działalność Los Angeles Science Fantasy Society, gdzie poznał i krytykował swoje prace od pisarzy science fiction: Heinleina, Henry’ego Kuttnera i Jacka Williamsona.
„To cud, że przeżył, bo wszyscy byliśmy gotowi go udusić” – powiedział w 1988 roku Forrest J. Ackerman, założyciel towarzystwa. „Był takim obleśnym młodzieńcem – co sam przyznałby jako pierwszy. Był głośny i hałaśliwy, lubił występować jako W.C. Fields i naśladować Hitlera. Robił różne psikusy.”
Bradbury ukończył szkołę w 1938 roku, nie mając pieniędzy na studia. Słaby wzrok uniemożliwił mu wstąpienie do wojska, ale nadal pisał.
Jego opowiadania zaczęły ukazywać się w małych, gatunkowych pulpach. Jednym z pierwszych był „Hollerbochen’s Dilemma”, który został opublikowany przez magazyn Imagination! w 1939 roku. W tym samym roku zaczął również wydawać swój własny magazyn dla fanów, Futuria Fantasia. W 1941 roku Bradbury sprzedał swoje pierwsze opowiadanie, „Pendulum”, napisane wspólnie z Henrym Hasse, które ukazało się w Super Science Stories. Wkrótce jego samodzielne prace znalazły nabywców: „The Piper” ukazało się w 1941 roku w „Thrilling Wonder Stories”, po czym nastąpił ciąg sprzedaży do innych magazynów pulpowych.
W 1945 roku „The Big Black and White Game”, opublikowane w American Mercury, otworzyło drzwi do innych publikacji głównego nurtu, w tym Saturday Evening Post, Vogue i Colliers. „Młody asystent znalazł jedno z moich opowiadań w 'stosie bzdur'. Było to opowiadanie o rodzinie wampirów o nazwie 'The Homecoming'. „Bradbury opowiadał w 1991 roku w Christian Science Monitor. „Dał je redaktorowi i powiedział: 'Musisz to opublikować! „Tym młodym asystentem był Truman Capote, którego „Powrót do domu” przyniósł mu sławę.
Bradbury ożenił się z Marguerite McClure w 1947 roku, w tym samym roku, w którym opublikował swój pierwszy zbiór opowiadań – „Mroczny karnawał” (Arkham House) – serię winiet, w których powracał do nawiedzeń z dzieciństwa.
Jego pierwszy wielki przełom nastąpił w 1950 roku, kiedy Doubleday zebrał kilka nowych i wcześniej opublikowanych opowiadań marsjańskich w tomie zatytułowanym „Kroniki marsjańskie”. Progresja utworów, które były jednocześnie przygodami i alegoriami podejmującymi tak naładowane kwestie jak cenzura, rasizm i technologia, książka ta ustanowiła go jako autora o szczególnej wnikliwości i uwadze. A entuzjastyczna recenzja powieściopisarza Christophera Isherwooda w magazynie Tomorrow pomogła Bradbury’emu przekroczyć próg od pisarza gatunkowego do wizjonera głównego nurtu.
„Kroniki marsjańskie” zawierały tematy, do których Bradbury będzie powracał do końca życia. „Utracona miłość. Miłość przerwana przez zmienność czasu i przestrzeni. Kondycja ludzka w dużej perspektywie i definicji tego, co ludzkie” – powiedział Benford. „Dostrzegał problemy, które nowe technologie – od robotów, przez superinteligentny dom, po wehikuł czasu – poddawały w wątpliwość nasze wygodne definicje człowieka.”
Bestseller Bradbury’ego, „Fahrenheit 451” z 1953 roku, został oparty na dwóch wcześniejszych opowiadaniach i napisany w piwnicy biblioteki UCLA, gdzie co pół godziny podawał maszynie do pisania 10 centów. „Pisałeś jak cholera” – wspominał często. „Wydałem 9,80 dolara i w dziewięć dni miałem 'Fahrenheita 451′. „
Książki takie jak „Fahrenheit 451”, w której interaktywna telewizja rozciąga się na trzy ściany, i „The Illustrated Man” – zbiór z 1951 roku, w którym pojawił się „The Veldt” – nie tylko stały się bestsellerami i ostatecznie filmami, ale przestrogami, które stały się częścią amerykańskiego słownika.
„Cały problem w 'Fahrenheicie' koncentruje się wokół debaty, czy technologia nas zniszczy”, powiedział George Slusser, emerytowany kurator J. Lloyd Eaton Collection of Science Fiction, Fantasy, Horror and Utopia na UC Riverside. „Ale zawsze będzie istniał duch, który utrzymuje rzeczy przy życiu. W przypadku 'Fahrenheita', nawet jeśli ten totalitarny rząd niszczy książki, ludzie je zapamiętali. Są ludzie, którzy kochają słowo pisane. Tak jest w większości jego opowiadań. Ma głęboką wiarę w ludzką kulturę.”
Oprócz książek i opowiadań Bradbury pisał poezję, sztuki teatralne, scenariusze, a nawet piosenki. W 1956 roku John Huston zaproponował mu napisanie scenariusza do filmu „Moby Dick”. W 1966 roku francuski reżyser Francois Truffaut przeniósł na ekran „Fahrenheit 451”. A w 1969 roku „Ilustrowany człowiek” stał się filmem z Rodem Steigerem w roli głównej.
Profesja Bradbury’ego wzrosła.
Ale w miarę jak zyskiwał szacunek w głównym nurcie, tracił pozycję wśród purystów science fiction. W tych kręgach Bradbury był często krytykowany za bycie „antynaukowcem”. Zamiast celebrować naukowe przełomy, był powściągliwy, a nawet ostrożny.
Bradbury miał bardzo silne poglądy na temat tego, czym stała się przyszłość. W dążeniu do uczynienia swojego życia inteligentnym i wydajnym, ludzie, jak się obawiał, stracili kontakt ze swoimi duszami. „Z biegiem lat zgromadził na swoim koncie wiele wyróżnień. Wśród nich: National Book Foundation Medal for Distinguished Contribution to American Letters (2000), the Los Angeles Times' Robert Kirsch Lifetime Achievement Award (1998), the Nebula Award (1988), the Science Fiction Hall of Fame (1970), O. Henry Memorial Award (1947-48) oraz specjalne wyróżnienie od zarządu Nagrody Pulitzera w 2007 roku, które było „ogromnym ukłonem szacunku ze strony mediów głównego nurtu”, powiedział Lou Anders, dyrektor redakcyjny science fiction i fantasy imprint PYR, New York Times.
Bradbury pomógł zaplanować Spaceship Earth w Disney’s Epcot Center w Orlando, Fla, jak również w projektach w Euro Disney we Francji. Był kreatywnym konsultantem w projektach architekta Jerde’a, pomagając zaprojektować kilka centrów handlowych w południowej Kalifornii, w tym Glendale Galleria, Horton Plaza w San Diego i Westside Pavilion w Los Angeles.
Nawet w późniejszych latach Bradbury utrzymał swój harmonogram pisania 1000 słów dziennie, pracując na elektrycznej maszynie do pisania, nawet gdy technologia go ominęła. „Po co mi komputer… komputer to maszyna do pisania.”
Mimo że nie prowadził samochodu, Bradbury’ego często można było spotkać w Los Angeles. Znana postać, z rozwianą na wietrze grzywą białych włosów i ciężkimi okularami w czarnych oprawkach, przeglądała stosy w bibliotekach i księgarniach, jego rower opierał się o front sklepu lub słup tuż obok.
Wylew pod koniec 1999 roku spowolnił go, ale nie zatrzymał.
Zaczął dyktować swoje prace przez telefon jednej ze swoich córek, która pomagała w transkrypcji i edycji. W 2007 roku zaczął wyciągać rzadkie lub niedokończone utwory ze swoich archiwów. „Now and Forever”, zbiór „Leviathan ’99” i „Somewhere a Band Is Playing”, został opublikowany w 2007 roku, a „We’ll Always Have Paris Stories” w 2009 roku.
Jego 90. urodziny, w 2010 roku, były powodem do tygodniowych obchodów w Los Angeles.
„Wszystko, co mogę zrobić, to nauczyć ludzi, jak się zakochać”, powiedział Bradbury magazynowi Time w tym samym roku. „Moja rada dla nich brzmi: rób to, co kochasz i kochaj to, co robisz. (…) Jeśli mogę ich tego nauczyć, to wykonałem kawał dobrej roboty.”
Większość Amerykanów poznaje Bradbury’ego w gimnazjum, a wielu jest takich, którzy powracają do pewnych dzieł przez całe życie, a jego książki przywołują ich własne sezony.
W wywiadzie dla The Onion, Bradbury przypisał swoim opowiadaniom znaczenie i rezonans właśnie temu: „Posługuję się metaforami. Wszystkie moje historie są jak mity greckie i rzymskie, mity egipskie, Stary i Nowy Testament. Jeśli piszesz w metaforach, ludzie mogą je zapamiętać…. Myślę, że właśnie dlatego jestem w szkołach.”
Benford sugeruje coś jeszcze – jednocześnie prostego i uwodzicielskiego.
„Nostalgia jest wieczna. A Amerykanie są często odsuwani od swoich korzeni i noszą w sobie niepokojącą pamięć o tym, o utracie swoich korzeni. Bradbury przypomina nam o tym, czym byliśmy i o tym, czym moglibyśmy być” – powiedział Benford.
„Jak większość kreatywnych ludzi, był jeszcze dzieckiem, Jego opowieści mówią nam: Trzymaj się swojego dzieciństwa. Nie dostaniesz drugiego. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek odłożył to na bok.”
Bradbury jest żywy przez swoje córki Susan Nixon, Ramona Ostergren, Bettina Karapetian i Alexandra Bradbury; oraz ośmioro wnucząt. Jego żona, Marguerite, zmarła w 2003 r.
PEŁNA OBSŁUGA: Życie i kariera Raya Bradbury’ego
George jest byłym pracownikiem Timesa.