Uwaga redaktora: „Jak zbudować życie” to dwutygodniowa kolumna Arthura Brooksa, podejmująca kwestie sensu i szczęścia.
Miałem 5 lat, kiedy odbył się Woodstock. Jedyne, co pamiętam, to hipisa w telewizji mówiącego: „Jeśli czujesz się dobrze, zrób to”. Biorąc pod uwagę ograniczenia moich dobrych przeżyć w tamtym czasie, nie wyobrażałem sobie rewolucji seksualnej i kultury narkotykowej, ale hipisów jedzących dużo słodyczy i zostających po godzinach snu, oglądających telewizję.
Sądzę, że podobnie radykalna filozofia życia rodzi się w naszej kulturze, a zaczęła się ona na długo przed tym, jak pandemia COVID-19 wywróciła świat do góry nogami ze strachu przed chorobami i bólem ekonomicznym. Można ją streścić jako „Jeśli czujesz się źle, spraw, by przestało”. Od szkół po miejsca pracy mówi się nam, że zwykłe negatywne emocje i doświadczenia – strach przed porażką, smutek z powodu rozstania, być może – powinny być leczone lub eliminowane. Złe samopoczucie jest złe.
Przeczytaj: A rational case for following your emotions
To jest błąd, podobnie jak hasło Woodstocku. Nie wierzę, że ani radykalny hedonizm, ani eliminowanie złych uczuć nie jest drogą do dobrego życia, ani tym bardziej, że jest to bardzo rozsądne. Żeby było jasne, nie mówię o kwestiach medycznych, takich jak kliniczna depresja, lęk czy trauma. Mówię o smutku i nieszczęściach, które są nieodłącznym elementem normalnego życia, a nawet o „negatywnym afekcie”, którego niektórzy ludzie mają pod dostatkiem. (Łącznie ze mną, tak przy okazji: Nikt nie bada szczęścia, chyba że uzna je za nieuchwytne.)
Ludzie doświadczają teraz czegoś więcej niż tylko codziennych złych uczuć. Wielu z nich straciło pracę i bliskich i odczuwa skutki tej tragedii, która wydarzyła się raz w życiu. Nawet dla tych z nas, którzy tego nie zrobili, pandemia jest szczególnie ciężkim okresem w naszym życiu. Mamy jednak okazję, aby ocenić korzyści płynące z negatywnych emocji i doświadczeń – i jak możemy je wykorzystać do osobistej poprawy, zamiast próbować je od siebie odepchnąć.
Więcej w tej serii
Zacznijmy od dość oczywistego punktu: Negatywne emocje istnieją po to, aby zapewnić nam bezpieczeństwo. Podstawowe negatywne emocje to smutek, złość, strach i obrzydzenie. Doświadczamy ich w sposób mimowolny, w odpowiedzi na bodźce środowiskowe. Nigdy nie mówisz sobie: „Hej, myślę, że teraz będę się bał” – po prostu czujesz to i reagujesz walką lub ucieczką, co może uratować ci życie. Obrzydzenie podobnie mimowolnie ostrzega nas przed potencjalnymi patogenami. Oczywiście, twój system może być nadaktywny – możesz mieć problem z opanowaniem gniewu lub być nadmiernie strachliwy – ale chodzi o to, że: Chociaż nie są zabawne, złe uczucia są niezwykle ważne.
Czytaj: Science’s struggle to define emotions
Negatywne emocje mogą również sprawić, że będziemy bardziej efektywni w naszych codziennych działaniach. We wpływowym artykule z 2009 r. w czasopiśmie „Psychological Review” psychologowie ewolucyjni Paul W. Andrews i J. Anderson Thomson argumentują, że smutek, a nawet depresja, przetrwały w obliczu ewolucji, ponieważ przynoszą korzyści poznawcze. Istnieją dowody na to, że smutek sprawia, że lepiej oceniamy rzeczywistość w sytuacjach społecznych, ponieważ jesteśmy mniej skłonni do schlebiania sobie lub pomijania negatywnych prawd. Smutek może nawet sprawić, że będziemy bardziej produktywni w pracy, zwiększając koncentrację i pomagając nam uczyć się na błędach. W ten sposób porażka, poprzez wynikające z niej negatywne emocje, może pomóc w doprowadzeniu do późniejszego sukcesu.
Psychologowie odkryli, że wiele z najbardziej znaczących doświadczeń w życiu jest dość bolesnych. W jednym z badań z 2018 roku, na przykład, dwóch psychologów z Western Illinois University poprosiło dużą grupę studentów college’u o zgłoszenie pozytywnych i negatywnych emocji – a także znaczenia – które wiązały się z ich edukacją i z ich związkami. Studenci stwierdzili, że te rzeczy nadawały im ogromne znaczenie, ale ich koszt był wysoki. Jak podsumowali badacze, „Znaczenie wiąże się z negatywnym afektem i obawą o stratę.”
Wreszcie, narażenie na negatywne emocje czyni nas silniejszymi, gdy nadchodzi prawdziwy kryzys. Badania pokazują, że „trening zaszczepiania stresu” – w którym ludzie uczą się radzić sobie z gniewem, strachem i niepokojem poprzez wystawienie na bodźce wywołujące te uczucia – jest skuteczny w tworzeniu odporności emocjonalnej. Łatwo sobie wyobrazić, że próby wyeliminowania złych uczuć z codziennego życia mogą prowadzić do czegoś w rodzaju „emocjonalnej alergii” – że kiedy nadejdą ciężkie czasy i ktoś poczuje smutek lub strach, którego nie da się zignorować, nie będzie miał narzędzi, by stawić czoła tym uczuciom.
W sumie, jeśli chcemy mieć życie pełne głębokiego znaczenia, prawdziwej miłości i emocjonalnej siły, będzie ono wiązało się z ryzykiem (a często i rzeczywistością) dyskomfortu, konfliktu i straty. Oznacza to, że pojawi się smutek, strach, złość i obrzydzenie. Jeśli wyeliminujemy negatywne emocje i doświadczenia z naszego życia, będziemy ubożsi i słabsi za to, że to zrobiliśmy.
Nawet jeśli mamy szczęście uniknąć katastrofalnych strat, obecna pandemia jest psychologicznym testem stresu dla większości z nas. Wielu czytających to ludzi doświadcza niepokoju o przyszłość, rozczarowania z powodu straconych szans i innych negatywnych uczuć. Jest też coraz mniej czynników odwracających uwagę od tych uczuć, co oznacza, że niektórzy z nich doświadczają negatywnych emocji w sposób, do którego nie są przyzwyczajeni. Aby pomóc nam przekształcić te chwile w okazję do rozwoju, możemy uczyć się od i naśladować tych, którzy mają doświadczenie w zarządzaniu dyskomfortem: sportowców, mnichów i osoby starsze.
1. Bądź sportowcem.
Niektórzy czytelnicy mogą pamiętać legendę fitnessu Jacka LaLanne’a, który dożył 96 lat i był zarówno aktywny, jak i zgrany do samego końca. Musiał uwielbiać ćwiczyć, prawda? Nieprawda. W jego nieśmiertelnych słowach, „nienawidzę ćwiczeń”. To może być trochę ekstremalne, ale zdradza prawdę o fitnessie tak fundamentalną, że stała się banałem: No pain, no gain. I tak może być z lękiem i rozczarowaniem. Możemy zaakceptować, że unikanie ich jest szybką drogą do złego stanu zdrowia, a zmaganie się z nimi może prowadzić do postępu. Na początku jest to bolesne. Stopniowo jednak zaczynamy się pochylać – kojarzyć te negatywne uczucia z emocjonalną siłą, którą mogą przynieść.
2. Bądź mnichem.
W starożytnym buddyjskim tekście Dhammapada, Pan Budda jest cytowany jako mówiący: „Ten, kto nie ma żadnego przywiązania do umysłu i ciała, kto nie smuci się z powodu tego, czego nie ma – ten jest naprawdę nazywany mnichem.” Wszyscy możemy zyskać wgląd w tę kwestię. Obecnie prawie każdy z nas jest oddzielony od ludzi, doświadczeń i rzeczy, którymi zwykle się cieszy. Niektóre z tych strat – życia i środków do życia – muszą być opłakane. Ale poprzez świadome oderwanie możemy zmniejszyć nasze cierpienie z powodu utraty rzeczy doczesnych, które być może nie są nam naprawdę potrzebne. Niezależnie od tego, czy chodzi o jedzenie na mieście, podróżowanie, czy chodzenie na siłownię, jest to okazja do przeanalizowania każdego z naszych wcześniejszych zobowiązań. Jak wiele naszego czasu i energii one zajmowały? Czego ta separacja uczy nas o naszych priorytetach? Siedząc z tymi niewygodnymi uczuciami, możemy być w stanie pozbyć się części żalu, który czujemy do naszego starego sposobu życia, i stać się nieco bardziej mnisi w naszym podejściu do kwarantanny.
3. Bądź mędrcem.
Wyzwania, którym stawiamy czoła w tym okresie, mogą dać nam odskocznię do kluczowego elementu mądrości, którego rozwinięcie zajmuje zazwyczaj wiele lat. Psychologowie wykazali, że jedną z największych pociech starości jest to, że chociaż starsi ludzie mają negatywne emocje tak samo jak my, to mniej je odczuwają. Jednym z powodów tego jest fakt, że nauczyli się oni, że chociaż negatywne wydarzenia są nieuniknione, to negatywne uczucia są ulotne, chyba że zdecydujemy się na nie uwięzić. Zorientowali się, że dostają przewagę na dobrym samopoczuciu nie poprzez unikanie złych uczuć, ale poprzez wybór, aby pozwolić tym złym uczuciom przejść przez nich. Tak więc, aby uzyskać przewagę na tym starcie, wyobraź sobie siebie za kilka miesięcy, nie czując się źle w tym momencie. Będziesz zaskoczony, jak dobrze to działa, aby dać ci perspektywę i ulgę w teraźniejszości.
Jedna ostatnia myśl: W 2019 roku komik Stephen Colbert został zapytany w wywiadzie przez Andersona Coopera z CNN o katastrofę lotniczą, która zabiła ojca Colberta i dwóch jego braci, gdy miał 10 lat. Cooper zacytował wcześniejszą wypowiedź Colberta, że nauczył się „kochać rzecz, której najbardziej żałuję, że się nie wydarzyła”. Poprosił Colberta o wyjaśnienie tej niezwykłej uwagi. „To dar istnieć, a wraz z istnieniem przychodzi cierpienie” – odpowiedział Colbert. „Nie chciałbym, żeby to się wydarzyło … ale jeśli jesteś wdzięczny za swoje życie … to musisz być wdzięczny za wszystko. Nie możesz wybierać, za co jesteś wdzięczny.”
Słowa Colberta głęboko zapadły mi w pamięć i być może tak samo jest w twoim przypadku. Żadna normalna osoba nie wkracza wesoło w tragiczną stratę, ani nie szuka nawet niewielkiego dyskomfortu. Ale te rzeczy znajdują nas, ciągle i ciągle w życiu. Jest to szczególnie prawdziwe dzisiaj, w erze COVID-19. Znaczenie tego bólu i korzyści, jakie może on przynieść naszemu życiu i społeczeństwu, wynikają z tego, jak zdecydujemy się go użyć.