W 1680 roku ludzie znani jako „Pueblos” zbuntowali się przeciwko swoim hiszpańskim władcom na amerykańskim Południowym Zachodzie. Hiszpanie zdominowali ich, ich życie, ich ziemię i ich dusze przez osiem dekad. Hiszpanie ustanowili i utrzymywali swoje rządy za pomocą terroru, począwszy od inwazji Juana de Oñate w 1598 roku. Kiedy ludzie z Acoma stawili opór, Oñate rozkazał odrąbać jedną nogę każdemu mężczyźnie powyżej piętnastego roku życia, a resztę ludności zniewolić, ustanawiając wzór, który trwał przez cztery i pół roku. Teraz, powstając praktycznie jako jedność, Pueblos wypędzili hiszpańskich żołnierzy i władze. Rebelianci pozwolili uciec wielu Hiszpanom, ale z ich rąk zginęło 21 księży franciszkańskich, a oni sami splądrowali kościoły misyjne na całej swojej ziemi. Hiszpańskie wojska potrzebowały dwunastu lat, by ponownie podbić kraj Pueblo. Nigdy nie udało im się podbić Hopi, którzy najbardziej na zachód przyczynili się do rebelii.
Trzysta trzydzieści lat później ludzie Pueblo nadal żyją w starożytnych wioskach na całym Południowym Zachodzie, na wiele sposobów na własnych warunkach. Dumny posąg przywódcy rebelii, Popé (lub Po’pay), jest jednym z dwóch posągów z Nowego Meksyku w Narodowej Sali Posągów w Kapitolu Stanów Zjednoczonych. Rewolta Pueblo była największą i najbardziej udaną rebelią tego typu w historii Ameryki Północnej. Co się stało? Co oznaczało? Co osiągnęła?
Niezaprzeczalnie, jednym z wymiarów buntu była religia. Od Pecos Pueblo na skraju Wielkich Równin po Acoma i Zuni w zachodnim Nowym Meksyku, ludzie Pueblo mieli dość chrześcijaństwa, po ośmiu dekadach życia w czymś, co historyk Ramón Gutiérrez opisał jako narzuconą teokratyczną utopię. Wspierani siłą zbrojną i niechętnie używający bata, katoliccy misjonarze postanowili zniszczyć świat przodków Pueblo pod każdym względem, włączając w to to, w co ludzie mogli wierzyć, jak mogli się żenić, pracować, żyć i modlić. Kiedy rebeliantom udało się schwytać księży franciszkańskich, zabijali ich, czasami po torturach. Zniszczyli katolickie obrazy, zburzyli kościoły misyjne i zbezcześcili naczynia do odprawiania katolickiej mszy. Położyli kres małżeństwom zawieranym na chrześcijańskich warunkach. Odrestaurowali kivy, w których mężczyźni Pueblo czcili swoich przodków Kachinas. Z katolickimi symbolami i hiszpańskimi praktykami, Pueblos wyruszyli, aby przywrócić życie, jakie wiedli ich przodkowie.
Wielkim osiągnięciem Po’paya było skoordynowanie Pueblos. Ogromne, otwarte przestrzenie Południowego Zachodu stanowiły poważny problem. Rozwiązał go, wysyłając biegaczy niosących sznury z węzłami, z których każdy oddzielny węzeł miał być rozwiązany, jeden dzień po drugim, aż do wybranego dnia, 11 sierpnia 1680 roku. Biegacze musieli sobie również poradzić z różnicami językowymi. Nie było odrębnego ludu „Pueblo”, mówiącego jednym językiem i dzielącego jedną kulturę. Zamiast tego hiszpańscy zdobywcy znaleźli Keres, Tompiros, Tewas, Tiwas, Towas, Piros i Zuni, wszystkich żyjących w podobnie wyglądających wioskach z adobe (pueblos, stąd nazwa), a także Utes, Navajos i Apaczów. Ich języki bardzo się różniły, a ich stosunki między sobą nie zawsze były przyjazne. Mimo to, plan Po’paya zadziałał niemal idealnie. Hiszpańscy władcy w Santa Fe otrzymali tylko najdrobniejsze ostrzeżenie, zanim wybuchła rewolta.
Mimo różnic, jak już kilkadziesiąt lat temu wykazał historyk Jack D. Forbes, mieszkańcy Południowego Zachodu wcale nie byli sobie obcy. Ani odległość, ani język nie stanowiły bariery dla komunikacji. Ludzie w swoich osiadłych wioskach z drewna adobe przez stulecia budowali relacje i zwyczaje związane z handlem, sojuszami, pokojem i wojną. Do czasu przybycia Hiszpanów, osiadłe plemiona zbudowały również relacje i zwyczaje z grupami koczowniczymi (Utes, Navajos i Apacze), tworząc sieć handlu i porozumienia. Pod tym względem ludzie Pueblo nie różnili się wiele od innych osiadłych mieszkańców wsi ogrodniczych, w tym Caddo ze wschodniego Teksasu, Mandan z doliny górnej Missouri i Huronów z zatoki Georgian Bay, z których wszyscy również regularnie kontaktowali się z koczowniczymi sąsiadami. Języki Pueblo różniły się od siebie, podobnie jak baskijski, kastylijski, kataloński, portugalski i inne języki Półwyspu Iberyjskiego. Jeśli konflikt prowadził do wojny, mieszkańcy wsi wiedzieli, jak opuścić swoje stałe siedziby i znaleźć schronienie wśród wędrowców. Inwazja Hiszpanów zintensyfikowała kontakty między tubylcami. Nauczyli się o koniach, mułach, osłach, bydle, owcach oraz hiszpańskich narzędziach i broni. Ludzie Pueblo nie wypracowali niczego podobnego do Wielkiej Ligi Pokoju i Władzy, którą Irokezi stworzyli mniej więcej w czasach Kolumba, aby rozwiązywać swoje własne problemy i która służyła im dobrze przez cały okres kolonialny. Ale Pueblos i ich sąsiedzi posiadali wiele innych niż wojna sposobów radzenia sobie ze sobą.
Powstanie z 1680 roku nie było odosobnionym wydarzeniem. Siedemnastowieczna historia współczesnego Nowego Meksyku i północnego Meksyku jest naznaczona niepokojami i buntami. Wielu mieszkańców tego regionu zostało podbitych i nie podobała im się ich sytuacja, ale rozumieli, że choć znacznie przewyższali liczebnie Hiszpanów, ich wrogowie byli bezwzględni, zorganizowani i zdeterminowani. Hiszpanie dysponowali bronią palną i stalową, która przewyższała wszystko, co tubylcy byli w stanie zdobyć. Jednak mimo wszystkich przeciwności losu, hiszpańskie zapiski pokazują wiele przykładów planów i wybuchów wśród amerykańskich Indian, którzy rzekomo zostali „zredukowani” do chrześcijaństwa i hiszpańskich zwyczajów.
Inne rdzenne ludy, oprócz Pueblos, wzięły udział w buncie. Sąsiadujący Apacze i Navajos pozostali wolni od hiszpańskiego panowania, zarówno z powodu ich koczowniczego trybu życia, jak i dlatego, że hiszpańska władza osiągnęła swoje granice. Ale przez dziesięciolecia ludzie ci musieli radzić sobie z wojnami na granicy. Forbes zasugerował, że „rewolta Pueblo” jest w rzeczywistości błędnym określeniem i że termin „wielka rewolta południowo-zachodnia”, sięgająca poza kraj Pueblo, dokładniej opisuje wydarzenia z końca XVII wieku.
Jak wykazał on, a ostatnio także Andres Resendez, kontekst rewolty obejmuje znaczną część kontynentu północnoamerykańskiego. Na długo przed rewoltą rdzenni mieszkańcy wiedzieli, jak komunikować się na duże odległości. Wieści szybko dotarły do kraju Pueblo po upadku stolicy Nahua, Tenochtitlan, na rzecz hiszpańskich konkwistadorów w 1521 roku. Kiedy francuski jezuita Jacques Marquette podróżował w dół Missisipi w 1673 roku, dowiedział się od Indian Illinois, że może dotrzeć do Oceanu Spokojnego przez rzeki Missouri, South Platte i Colorado. Hiszpanie w Mexico City wiedzieli o francuskich przedsięwzięciach, w tym nie tylko o wyprawie Marquette’a, ale także o handlujących futrami coureurs de bois i podróży Roberta La Salle’a do ujścia Missisipi w 1682 roku. Podobnie było z sąsiadami Pueblos na wschodzie. Tak samo, według wszelkiego prawdopodobieństwa, robili to sami ludzie Pueblo.
Bez wątpienia Po’pay i jego współpracownicy wiedzieli o udanym oporze Pueblo wobec pierwszego kontaktu z Hiszpanami w 1540 roku. Mieli powody, by wiedzieć o innym rdzennym oporze wobec Hiszpanów, jak również. Prawdopodobnie nie wiedzieli o trwającym w XVII wieku konflikcie irokesko-francuskim w Dolinie Świętego Wawrzyńca i wschodniej części regionu Wielkich Jezior, o wojnie króla Filipa w Nowej Anglii w latach 1675-1676, ani o buncie Bacona w Wirginii, również w 1676 roku. Ale, podobnie jak niemal jednoczesne założenie hiszpańskiego Santa Fe (1598), angielskiego Jamestown (1607) i francuskiego Quebecu (1608), rewolta Pueblo i wojny o lasy wyłoniły się z podobnych sytuacji. Pod koniec XVII wieku ludy tubylcze i Europejczycy, z którymi przyszło im się zmierzyć, nie byli sobie obcy, niezależnie od tego, czy patrzymy na kraj Pueblo, Teksas, Dolinę Missisipi, Wielkie Jeziora czy wschodnie lasy. Wszystkie zostały uwikłane w gwałtowne reperkusje, gdy ich światy zderzały się, ocierały o siebie i zazębiały.
Niewolnictwo, a nie symboliczny konflikt religijny, mogło stanowić głębokie podłoże wydarzeń na południowym zachodzie. Legalne zniewolenie Indian amerykańskich przez Hiszpanów było zakazane dekretem królewskim od połowy XVI wieku, ale nie powstrzymało to rzeczywistej praktyki. Tak zwane „wojny sprawiedliwe” stanowiły lukę prawną i na tej podstawie Apacze, Utes i inni, którzy odmówili uznania hiszpańskiej władzy, stali się zwierzyną łowną dla zniewolicieli. Osiadli chrześcijańscy Indianie, tacy jak Pueblos, mogli być zniewoleni na pewien czas, jeśli opierali się swoim warunkom. Przymusowa praca w encomienda, rzekomo wykonywana w zamian za korzyści, jakie przynieśli Hiszpanie, nie była daleka od prawdziwego niewolnictwa. Zniewoleni Indianie często trafiali do kwitnących, głodnych pracy kopalni srebra w Chihuahua, ale niektórzy byli zabierani dalej na południe, a niektórzy aż na Kubę, by pracować u boku schwytanych Afrykanów. Na równinach kwitł ożywiony handel rdzennymi kobietami i dziećmi, wykorzystywanymi zarówno do celów seksualnych, jak i do pracy w domu. Poza strefą hiszpańską, granice niewolnictwa pchały się na zachód na równiny zarówno z Nowej Francji, jak i z kolonii brytyjskich, zwłaszcza z nowo założonej Karoliny Południowej. Kraj Pueblo, Apaczów i Navajo leżał wiele mil od europejskich centrów, ale jego mieszkańcy zostali wplątani w ogromną sieć, której najbardziej wspólną instytucją była ludzka niewola.
Przez bardzo długi czas dwanaście lat niepodległości Pueblo, od 1680 do 1692 roku, pozostawało praktycznie puste pod względem historycznym. Wiedząc, jak ważne dla Europejczyków są pisemne zapisy z ośmiu dekad ich podporządkowania, rebelianci zniszczyli hiszpańskie dokumenty i powrócili do sposobów pamiętania swoich przodków, zamykając w ten sposób konwencjonalne badania historyczne. Jedynym jasnym punktem wydaje się być fakt, że Po’pay szybko stracił władzę, którą zdobył jako przywódca rewolty. Ale archeolog Matthew Liebmann zrekonstruował historyczną kulturę materialną Jemez Pueblo (znanego swoim własnym mieszkańcom jako Walatowa) w górach na północny zachód od Albuquerque. Pracując z dzisiejszymi mieszkańcami Walatowa, Liebmann połączył dowody archeologiczne z ich tradycjami i ułożył relację o tym, co wydarzyło się pomiędzy obaleniem Hiszpanów a ich powrotem. Projekt Liebmanna przechodzi obecnie drogę od rozprawy doktorskiej do książki naukowej. Kiedy książka się ukaże, otworzy kolejny wymiar historii Wielkiej Rewolty Pueblo.
Powrót Hiszpanów w 1692 roku był militarnym podbojem, tak jak 1598, ale nie doprowadził do pełnego przywrócenia ich władzy, częściowo z winy samych Hiszpanów. Świeccy hiszpańscy urzędnicy zaczęli próbować rządzić „swoimi” Indianami w oświeconych kategoriach. Postrzegali oni Nowy Meksyk nie jako kraj misyjny, gdzie bracia musieli być chronieni podczas wykonywania swojego zadania ratowania dusz tubylców, ale raczej jako strefę buforową, chroniącą cenne kopalnie srebra przed nie tak odległymi Francuzami, a nawet Brytyjczykami. Widzieli w mieszkańcach Nowego Meksyku potencjalnych sprzymierzeńców w grze o transkontynentalne imperium, do których należało raczej dążyć niż ich podbijać. Poświęcająca się, poszukująca męczeństwa gorliwość siedemnastowiecznych franciszkańskich „konkwistadorów ducha” zamieniła się w rutynowy biznes.
Jak wieśniacy Pueblo wykorzystali zmianę hiszpańskich celów i wypracowali własne warunki postępowania z Hiszpanami, pozostaje do pełnego zbadania, ale rezultaty okazały się trwałe. Rozważmy Acoma, wysoko na mesa na zachód od Albuquerque. Jej mieszkańcy zamieszkują to samo miejsce od ponad tysiąca lat, odbudowując swoją wioskę po podboju w 1598 roku. Z daleka najbardziej widoczną strukturą w Acoma jest przypominający fortecę kościół San Esteban del Rey. Mieszkańcy Acoma zbudowali kościół w latach 1629-1640, zwożąc surowiec na jego wysokie, grube ściany z podnóża mesa. Kościół przetrwał rebelię i nadal jest używany, ale krótki spacer prowadzi zwiedzających obok drabin, które prowadzą do wejść na dachy kivas, gdzie stare sposoby również przetrwały. Hiszpańscy zakonnicy, żołnierze i administratorzy cywilni próbowali stłumić te tradycje, ale nie mogli tego zrobić. Własność w Acoma przechodzi z matki na najmłodszą córkę, co jest tradycyjnym sposobem Acoma. Dla celów prawnych, Acoma i inne osiemnaście funkcjonujących pueblos są samorządnymi plemionami, a nie podjednostkami Nowego Meksyku.
Jeśli celem rebelii było po prostu wyparcie hiszpańskich zwyczajów, nie udało się, ponieważ Hiszpanie wrócili i pozostali aż do uzyskania niepodległości przez Meksyk w 1821 roku. Po Hiszpanach nastały dwie kolejne republiki, Meksyk i, ostatecznie, Stany Zjednoczone. Nie było możliwości całkowitego powrotu do tego, jak żyli ludzie Pueblo przed hiszpańskim podbojem. Ale jeśli celem buntowników było przywrócenie ich własnych sposobów życia w nowym otoczeniu, ich rebelia odniosła sukces, ponieważ Acoma i miejsca podobne do niej przetrwały na warunkach, które ich mieszkańcy sami sobie wyznaczyli.
Edward Countryman, University Distinguished Professor of History na Southern Methodist University, jest autorem takich książek jak Enjoy the Same Liberty: Black Americans and the Revolutionary Era (2011); A People in Revolution: The American Revolution and Political Society in New York, 1760-1790 (1981), nagrodzonej Bancroft Prize; oraz Shane (1999, z Evonne Von Heussen-Countryman). Pracuje nad studium na temat tego, jak amerykańscy Indianie dowiedzieli się o problemach, które Europejczycy sprowadzali na nich w epoce kolonialnej.