To nie jest z natury złe, że media są, ogólnie rzecz biorąc, „dla” bogatych ludzi. W tych ramach jest mnóstwo miejsca na ważne dziennikarstwo śledcze i żywe relacje kulturalne. (Baza prenumeratorów The New Republic, zwłaszcza magazynu drukowanego, jest dość zamożna, a my sprzedajemy tę grupę odbiorców w podobny sposób, jak robi to Times). Ale było to o wiele bardziej wybaczalne, gdy istniało więcej alternatyw. Pozycja i postrzeganie siebie przez Timesa miały więcej sensu w kontekście miasta obsługiwanego przez wiele dobrze prosperujących gazet – klasa robotnicza miała „Post” i „Daily News”, a hipisi i lewicowi intelektualiści „Village Voice” – ale teraz nie pasuje do marketingu gazety jako krajowej gazety dla całego kraju. Pod względem redakcyjnym nigdy nią nie była i nigdy nie próbowała być. (To było bardziej USA Today, a nawet ta gazeta została pomyślana, zgodnie z rynkowo-populistyczną misją opracowaną przez założyciela Ala Neuhartha, jako gazeta „dla” średnio-menedżerskich Babbittów w podróży służbowej.)
Wśród tych wszystkich szerszych wstrząsów na rynku dziennikarskim należy zauważyć, że Times nie jest po prostu przypadkowym zwycięzcą. The Times zaczął szybko rozszerzać swój drukowany nakład w kraju w latach 90. Wcześniej nie można go było nazwać gazetą ogólnokrajową, mimo jego znaczenia. Bazując na profilu demograficznym gazety w Nowym Jorku, można było przewidzieć, że w miarę wchodzenia na szersze rynki regionalne, Times przyciągał najlepiej wykształconych i najlepiej zarabiających prenumeratorów – wielu z nich mogło wtedy porzucić swoje lokalne gazety. W rzeczywistości, dwóch ekonomistów badało to w 2006 roku – w zasadzie w szczytowym okresie przychodów z reklam w gazetach krajowych, tuż przed załamaniem – i odkryli, że „w miarę jak rośnie nakład Timesa na danym rynku, spada nakład gazet lokalnych wśród czytelników wykształconych w szkołach wyższych”. Innymi słowy: The Times oderwał elitarnych czytelników od lokalnych gazet, prowadząc ich do czytania mniej o lokalnych wiadomościach, a więcej o polityce krajowej.
Jeśli mieszkasz poza Nowym Jorkiem lub Waszyngtonem, Twoja lokalna gazeta prawie na pewno potrzebuje pieniędzy, które płacisz Timesowi. Niestety, te lokalne gazety mogą nie zasługiwać na te pieniądze bardziej niż Times. W rzeczywistości, są szanse, że lokalna gazeta jest własnością albo wampirów z prywatnym kapitałem, albo jakiegoś lokalnego prawicowego milionera-szaleńca. Nie jest jasne, czy wasze prenumeraty uratowałyby czasopisma takie jak Pacific Standard – non-profit finansowany głównie przez jedną bogatą osobę, która nagle zdecydowała się wyciągnąć wtyczkę – lub Governing, który wydaje się oferować darmowe prenumeraty, oparte na modelu przyciągania reklamodawców, którzy chcą dotrzeć do stanowych i lokalnych urzędników i decydentów. Niestety, nie ma żadnego rozwiązania dla krajowego ekosystemu dziennikarskiego, które działałoby na poziomie indywidualnego wyboru konsumenta.
Róbcie więc ze swoimi pieniędzmi, co chcecie, ale nie oszukujcie się, że ratujecie dziennikarstwo. Dziś więcej osób płaci The New York Times za przepisy kulinarne, niż płaci Los Angeles Times w ogóle. Jak prawie wszystko inne w naszej gospodarce, jest to trwająca dziesiątki lat historia monopolu, kilku wielkich zwycięzców i wielu małych przegranych konsolidacji przemysłu. Odczuwanie osobistego przywiązania do marki Timesa – kupno torebki – nie różni się wiele od ekscytacji, że X-Men wreszcie dołączyli do kinowego uniwersum Marvela. Doceniaj treść na podstawie jej własnych zalet – lub nie, ale wiedz, że odpowiednie działy marketingu chcą, abyś uczynił z niej styl życia. Pamiętaj też, że X-Menowie również pochodzą z przedmieść Westchester.