Mimo, że uważam, że ten film mógł być o wiele lepszy, pomyślałem, że ma kilka naprawdę sprytnych zwrotów akcji, które trzymają cię, niekoniecznie na krawędzi fotela, ale obalają typowe konwencje horroru/sensacji. Film prowadzi cię do tego, że wierzysz w jedną rzecz, która na końcu okazuje się błędna, i pomyślałem, że to było całkiem sprytne. Myślę, że największy problem tkwi w tym, że tak naprawdę nie ma tu zbyt wielu zagadek do rozwiązania. Przewidziałem, co się stanie 20 minut po rozpoczęciu filmu. Nie chcę przez to powiedzieć, że rozgryzłem szczegóły fabuły, na przykład nie zdawałem sobie sprawy z jej socjologicznego przesłania, dopóki nie zobaczyłem jej na własne oczy, ale jej zarys był dokładnie taki, jaki przewidziałem. Problem polega na tym, że zamiast zagrać na dwa fronty, tak by uzyskać trochę więcej tajemnicy, co tak naprawdę dzieje się w miasteczku, dostajemy odpowiedzi niemal zbyt łatwo. Mniej więcej połowa filmu poświęcona jest postaci Julii i powodom jej działań. O ile prowadzi to do jednych z lepszych momentów filmu, z Jessicą Biel, która prawdopodobnie zaprezentuje swoje najlepsze aktorstwo, o tyle twist jest trochę niedorzeczny i przesadnie kaznodziejski. Zasadniczo, powodem, dla którego te dzieci są podejmowane jest to, że od miasta został nękany przez ciężkie czasy ekonomicznie, ta organizacja, która bierze te dzieci chce dać im lepszy strzał w życiu, gdzie ich potencjał nie jest zmarnowany w mieście, które nie obchodzi pielęgnować ten potencjał, więc są one przekazywane ludziom, którzy mogą sobie pozwolić, aby dać dzieciom wszystko, czego chcą. Dobre szkoły, dobry dom, itd. Problem w tym, że dorastanie z bogatymi rodzicami nie musi oznaczać, że będziesz miał największy potencjał, gdy będziesz dorosły. Na pewno będziesz miał za sobą najwięcej pieniędzy, ale nie sądzę, żeby to się liczyło jako potencjał. Jeśli dostaniesz wszystko, czego chcesz w życiu, bez konieczności pracy na to, możesz skończyć jako całkowicie leniwy i bezużyteczny człowiek, jak Kardashianowie. Nie mówię, że dorastanie w bogactwie jest złe, ale czasami może być. Tak jak dorastanie w biedzie może zmusić kogoś do cięższej pracy, aby mógł mieć lepszą pozycję w życiu. Albo może doprowadzić do tego, że będą tacy jak ich rodzice i będą kontynuować ten cykl zrujnowanego potencjału, jak powiedziała Julia w swoim małym monologu. Tak więc ideały tej organizacji są wadliwe, co czyni je o wiele bardziej niewiarygodnymi niż ta grupa, która robi wspaniałe rzeczy dla tych dzieci, dając im szansę na lepsze życie. Być może taka była intencja filmu, nie wszystko jest takie czarno-białe. Ale dla mnie sposób, w jaki film został przedstawiony, wyglądał prawie tak, jakby Pascal Laugier naprawdę w to wierzył i nie chciał stworzyć moralnie złożonej historii z odcieniami szarości. Ale faktem jest, że ta organizacja wydaje się być raczej nie do polubienia niż walcząca o sprawiedliwość. Kim oni są, by twierdzić, że tylko dlatego, że dziecko dorasta w biednym domu, to w końcu rzuci swoje życie? Opierają całą swoją organizację na tym, co by było gdyby, a nie na rzeczywistych dowodach. W zasadzie to, do czego to się sprowadza, to jakość samych rodziców, a nie to, czy są biedni czy nie. To, że ktoś jest bogaty, nie oznacza, że może dać dziecku to, czego ono naprawdę potrzebuje – miłość, przywiązanie i dyscyplinę. I myślę, że właśnie w tym miejscu film całkowicie mija się z celem. Argumentacja była całkowicie jednostronna. Ale tak czy inaczej, myślałem, że to był lepszy film niż się spodziewałem, i miał kilka naprawdę sprytnych zwrotów akcji i przeoczeń, które całkowicie odciągają uwagę od tego, co się naprawdę dzieje. Ale w tym samym czasie, film jest zdecydowanie niski na napięcie i jest to z pewnością trochę preachier niż powinno być. Jessica Biel jest tu naprawdę dobra, ale film zupełnie nie trafia w jej przesłanie.