Jeśli byłaś na Twitterze w ciągu ostatnich kilku miesięcy, istnieje prawdopodobieństwo, że natknęłaś się na „cuck”, słowo, które wcześniej widziałaś tylko wtedy, gdy twoja przeglądarka była w trybie Incognito.
Jego dosłowne znaczenie odnosi się do uległego mężczyzny, seksualnie rogacza, który został zdradzony przez kobietę. Teraz jest to słowo-wytrych wśród alt-right, w ciemnych zakamarkach internetu, gdzie hasztagi #feminismisacancer są odznaką dumy, a prawdziwym wrogiem jest kultura PC, gdzie „rogacz” stał się skrótem dla każdej postrzeganej słabości, a raczej postrzeganej niechęci do wykorzystania siły.
Ale „rogacz” jest używany od XIII wieku (samo słowo pochodzi od ptaka kukułki, który składa jaja w cudzym gnieździe), „cuck” został dodany do Urban Dictionary w 2007 roku. Jakiekolwiek dokładniejsze prześledzenie jego początków jest zagubione w gęstym węźle Internetu i szybkości, z jaką jego populacja wykorzystała obelgę, by umniejszyć innych.
Słowo zyskało polityczną potencję podczas wyborów w 2016 roku w portmanteau „cuckservative” (cuck + conservative) używanym do sugerowania, że konserwatyści głównego nurtu odmiany Jeba Busha są słabi i zniewieściali. Z kolei Donald Trump nie jest „cuckservative”. Mówi to, co chce i nie przejmuje się, że jest to obraźliwe. W nawiązaniu do komentarzy Trumpa o Megyn Kelly, której „krew wypływa z gardła”, gospodarz radiowy Rush Limbaugh zauważył: „Gdyby Trump był twoim przeciętnym, zwykłym, rogatym republikaninem, już dawno by przeprosił.”
Ale Donald Trump nie przeprasza. Wygrał republikańską nominację prezydencką, gdy Jeb Bush, niegdysiejszy faworyt, został nieodwołalnie cofnięty przez prostą obelgę Trumpa, wypowiedzianą z niewidzialnym przymrużeniem oka: „low-energy.”
Odkąd Donald pokonał pole cuckserwatystów swoją męską męskością i pełną głową włosów, ci, którzy nie mogli patrzeć, jak dobra obelga idzie na marne, nadal używali jej w skróconej formie – cuck – która odnosi się najpierw do każdego, kto popiera Hillary, ale także do każdego, kto zakwestionowałby Donalda Trumpa w kwestii jego pisowni, logiki czy faktów.
Teraz więc, gdy słowo wcześniej używane tylko w pornografii lub na 4chan osiągnęło znaczenie polityczne w głównym nurcie, nadszedł czas, aby zadać pytanie: Dlaczego słowo „cuck” rezonowało z tak wieloma wściekłymi białymi mężczyznami?
Obelga z natury mówi o swoim źródle: nigdy nie obrażasz się za pomocą czegoś, czego nie uważasz za obraźliwe. Kobieta nigdy nie szydziłaby z tego, że inna kobieta jest gruba, gdyby sama dobrze czuła się ze swoim ciałem w każdym rozmiarze, gdyby „grubość” nie była czymś, czego się obawiała. Mężczyzna wyśmiewający rozmiar genitaliów innego mężczyzny nadaje swoje własne przekonanie, że długość penisa jest czymś, z czego można być albo dumnym, albo zawstydzonym.
„Cuck” jest pojęciem zrodzonym z niepewności.
Kulturowe znaczenie rogacza w Ameryce jest zakorzenione w rasizmie: w pornografii żona rogacza (prawie wyłącznie białego) najczęściej sypia z afroamerykańskimi mężczyznami, co ma zapewnić dodatkową warstwę upokorzenia, jeśli biały mąż uważa tego mężczyznę za „gorszego”. W świecie pornografii, której celem jest wywołanie upokorzenia jako uczucia erotycznego, cuckold porn wykorzystuje rasistowskie postrzeganie widzów.
Po wojnie secesyjnej ruch białych supremacjonistów zradykalizował swoich zwolenników strachem przed czarnymi mężczyznami gwałcącymi białe kobiety. Nawet Szekspir przywołał seksualny element rasowego niepokoju: w Otellu Iago próbuje nastawić ojca Desdemony przeciwko mauretańskiemu zięciowi, przywołując bardzo konkretne obrazy: „Even now, now, very now, an old black baran / Is tupping your white ewe.”
W 2016 roku słowo „cuck” rezonuje z białymi nacjonalistami, którzy czują się tak, jakby ich kraj został im odebrany, a nie dość zostało zrobione przez cuckservative establishment conservative party, by go chronić. „Cuck” to koncepcja zrodzona z braku bezpieczeństwa: strachu, że ktoś jest nieodpowiedni, seksualnie lub w inny sposób, i że nieodpowiedniość doprowadzi do utraty rzeczy, które są dla niego ważne.
I staje się to coraz bardziej oczywiste: ci mężczyźni przegrali. Patrzyli, jak pierwszy czarny prezydent wybrany do urzędu dwukrotnie stał się pozytywnym symbolem postępu i obietnicy naszego narodu, zarówno w kraju, jak i za granicą; patrzyli, jak kobiety dołączają do miejsc pracy i stają się wystarczająco silne, by mówić głośno o niesprawiedliwości, z jaką się spotykają. Obserwowali, jak „politycznie poprawna kultura w amoku” sprawiła, że bycie rasistą publicznie stało się społecznie nie do przyjęcia.
Tacy, którzy nazywają innych cwelami, robią to w desperackiej nadziei, że strzępy ich własnej męskości i rasowego znaczenia mogą być chronione.
Ale oto Donald Trump, który mówi to, co myśli, bez względu na to, ilu ludzi nazwie to seksistowskimi lub rasistowskimi, który obiecuje zbudować gigantyczny mur, aby utrzymać nie-białych ludzi z dala od kraju, który sprawia, że bycie u władzy wydaje się łatwe. Trump nie wymaga zniuansowanego rozumienia polityki, statystyk czy skomplikowanych umów handlowych. Powie wszystko, co mu przyjdzie do głowy. A w tych wyborach odwołuje się do podstawowego instynktu, czegoś, co zostało mu wpojone przez pokolenia szkodliwego kulturowego sprzężenia zwrotnego: pewny siebie mężczyzna wie lepiej niż kobieta.
Bo w końcu czym jest rogacz, jak nie upokorzeniem z rąk kobiety? Rogacz jest zdany na łaskę kobiety, która wybiera, czy chce być z nim, czy z kimś innym; ona wybiera to drugie, jako karę za jego seksualną nieadekwatność. Jeśli czyjeś obelgi reprezentują ich własne lęki, ci, którzy nazywają innych rogaczami, robią to w desperackiej nadziei, że strzępy ich własnego męskiego i rasowego znaczenia mogą być chronione.
Kiedy kandydat ich partii może bez wyrzutów sumienia retweetować zdjęcia z neonazistowskich stron internetowych i nazywać żydowskiego szefa DNC „wysoce neurotycznym”, kiedy może dosłownie rozpocząć swoją karierę polityczną od oskarżenia pierwszego czarnego prezydenta naszego kraju o urodzenie się w Afryce, kiedy może oceniać kobiety na 10 stopniowej skali, nazywać je grubymi świniami, mówić, że trzeba je „traktować jak gówno”, i nadal nie spadać w sondażach, wściekli biali mężczyźni, którzy używają słowa „cuck”, mogą odetchnąć z ulgą, wiedząc, że nawet jeśli jeszcze tylko przez kilka lat ich poglądy będą podzielane przez miliony innych Amerykanów. Będą dalej nazywać innych „kaczorami”, udając, że nie boją się własnej niemocy.