Why 'The Wizard Of Oz' Is The Perfect Metaphor For Millennial Burnout

Odkąd byłam dzieckiem, moim ulubionym filmem był Czarnoksiężnik z Oz. Muzyczny klasyk z 1939 roku z Judy Garland w roli głównej, który opowiada o młodej dziewczynie z Kansas o imieniu Dorotka i jej marzeniach o przejściu przez tęczę, był odtwarzany w moim domu ze starej kasety VHS co najmniej raz dziennie, kiedy byłem dzieckiem. Widziałem go już zylion razy, ale aż do tego weekendu, nigdy nie widziałem go na dużym ekranie. Fathom Events przywróciło film do kin w całym kraju z okazji 80. rocznicy jego powstania i wciąż można zdobyć bilety na najbliższe pokazy 29 i 30 stycznia oraz 3 i 5 lutego. Ale siedząc w ciemnym kinie, z moim gigantycznym popcornem i napojami gazowanymi, oglądając film, który widziałam już tyle razy, byłam zaskoczona tym, jak bardzo ta historia odzwierciedla dzisiejsze doświadczenie millenialsów i wypalenie, które towarzyszy tak wielu z nas.

Na początku tego miesiąca millenialsi w całym kraju czytali, dzielili się i identyfikowali się z pisarką Anne Helen Petersen w długim artykule Buzzfeed na temat wypalenia millenialsów. Poprzez fachową analizę i badania Petersen starała się wyjaśnić, dlaczego pokolenie millenialsów, dorośli w wieku od 22 do 38 lat, często balansują na krawędzi wypalenia zawodowego, dlaczego pracujemy cały czas, a mimo to osiągamy tak niewiele, a mimo to jesteśmy uważani za leniwych i wypominani za rujnowanie przemysłu krajowego. (Artykuł Petersen spotkał się z pewnym sprzeciwem, ponieważ nie zawierał wystarczająco dużo różnorodnych głosów i dlatego zaniedbał zbadanie, jakie czynniki, takie jak rasa, mają związek z wypaleniem zawodowym, po czym opublikowała kolejny artykuł zawierający historie millenialsów o wielu różnych tożsamościach i klasach społeczno-ekonomicznych.)

Tak jak Dorotka na swojej farmie w Kansas, millenialsi dorastali, tęskniąc za czymś więcej. Jak opisuje Petersen, jako dzieci uczono nas, że możemy osiągnąć wszystko, jeśli tylko będziemy wystarczająco ciężko pracować, wystarczająco mocno tego chcieć lub po prostu będziemy o to walczyć. Oglądając film, gdy Garland zaczynała kilka pierwszych linijek „Somewhere Over the Rainbow”, zalewałam się łzami, rozumiejąc, że marzenia nie zawsze się spełniają, a „zrobienie czegoś” nie zawsze prowadzi do szczęścia. Dla Dorotki „Gdzieś nad tęczą” było sposobem na ucieczkę z nudnego, prowincjonalnego życia. Dla millenialsów była to myśl, że cała nasza ciężka praca kiedyś się opłaci. Że będziemy zarabiać wystarczająco dużo, by móc spłacić kredyty, jednocześnie oszczędzając na dom i mieć wystarczająco stabilne dochody, by zaplanować życie rodzinne, jakiego pragniemy, albo że nie będziemy musieli podejmować wielu prac, by związać koniec z końcem. Zamiast tego, walczymy i nie spełniamy wielu kamieni milowych definiowanych przez dorosłość, stabilnej kariery, domu, małżeństwa, jeśli chcemy, dzieci, jeśli chcemy, ponieważ jesteśmy zbyt wypaleni.

W erze nastoletnich miliarderów i ciągłego bombardowania historiami sukcesu 30 Under 30, millenialsi mają wielkie marzenia i zostali nauczeni, aby mieć wielkie cele. Co zatem odkryliśmy, gdy w końcu udało nam się przejść przez tęczę? „Co więc dzieje się, gdy millenialsi rozpoczynają faktyczne poszukiwania tej świętej kariery Graala – i zaczynają 'dorosłość' – ale wcale nie czują się jak obiecane marzenie?” pisze Petersen, opisując „psychologiczne żniwo uświadomienia sobie, że coś, o czym ci powiedziano i w co sam uwierzyłeś, będzie 'warte tego' – warte pożyczek, warte pracy, warte całej tej samooptymalizacji – nie jest.” Millenialsi zarabiają o 20 procent mniej niż ich rodzice, według The Motley Fool, i mniej oszczędzają. Dodatkowo, 60 procent z nich spodziewa się, że Social Security nie będzie istniało, gdy osiągną wiek, w którym będą mogli się do niego zakwalifikować, a 48 procent spodziewa się, że będzie pracowało przynajmniej na pół etatu w tym, co powinno być ich latami emerytalnymi.

Podobnie jak millenialsi wchodzący w dorosłość i rozpoczynający pracę, Oz nie jest dokładnie tym, czego oczekiwała Dorotka. Nie chodzi o to, że jest dla niej zbyt trudny do zniesienia, ale raczej o to, że wysiłek włożony w jego realizację nie równa się zwrotowi z inwestycji. Obserwując poszukiwania Dorotki, czułem się jak manifestacja „samooptymalizacji”, o której pisze Petersen; niekończąca się lista zadań związanych z samodoskonaleniem, których oczekuje się od millenialsów, od osiągnięć zawodowych, przez optymalne zdrowie, po zrównoważone życie domowe.

Po przybyciu do krainy Oz, Dorotka zostaje okrzyknięta wybawicielką, co ma na sobie wypisane „specjalny płatek śniegu dla millenialsów”. Ale po zdobyciu niesamowitych butów (musisz zawsze wyglądać świetnie), Dorotka musi walczyć z czarownicą, która ma to dla niej bez dobrego powodu (profesjonalna konkurencja), dostać się z punktu A do punktu B na nieoznakowanej, krętej drodze (zaplanuj swoje życie poprzez przeszkody i niepowodzenia), odebrać trójkę dzieci po drodze, które potrzebują emocjonalnego i fizycznego wsparcia (brak metafory), zostaje zaatakowana przez naturę (choroba i starzenie się) i nie może nawet dostać tego, czego chce bez zabicia Złej Czarownicy (wykonanie niemożliwego zadania, z którym jej szef nie może sobie poradzić.)

Po Dorothy, Scarecrow, Lew, i Tin Man zabić złą czarownicę i przynieść jej miotłę z powrotem do Czarnoksiężnika, tak jak prosił, mówi im, aby wrócić jutro, więc może myśleć o ich wnioski trochę więcej. To w tym momencie, Dorothy traci go, a kto by nie? Jej wybuch jest każdy millennial na skraju wypalenia, przeklinając wszechświat za nie dotrzymywanie jego koniec umowy.

„Gdybyś był naprawdę wielki i potężny, dotrzymałbyś swoich obietnic!” krzyczy na niego. Zrobiła wszystko, o co poprosił Czarnoksiężnik, zrobiła dokładnie to, co Glinda kazała jej zrobić, zrobiła wszystko jak należy, a Czarnoksiężnik wciąż nie daje jej tego, na co zasługuje. Próbuje nawet ją oświetlić, mówiąc: „Nie zwracaj uwagi na tego człowieka za kurtyną”. To wystarczy, aby ona, i my, powiedzieli 'Do diabła z Oz, wracam do domu.'

A dom to wszystko, czego Dorotka kiedykolwiek chciała i tak. Ale millenialsi dorastali zachęcani do myślenia o czymś wielkim, osiągania więcej i bycia najlepszym, dlatego tak wielu z nas ma problem z zaakceptowaniem faktu, że pragnienie prostoty jest w porządku. Uczono nas, by dążyć do bycia prezesem firmy, ale co, jeśli wszystko, czego chcemy, to praca, w której jesteśmy szanowani, która zarabia wystarczająco dużo, by cieszyć się takimi rzeczami jak dom, rodzina czy okazjonalne podróże? Dorastając uczeni, by dążyć do osiągnięcia celu ponad tęczą, czujemy się jak porażki, jeśli wylądujemy tuż pod nią, ale nadal będziemy pławić się w jej wspaniałych kolorach. Dorotka przeszła przez tęczę tylko po to, by odkryć, że nie ma takiego miejsca jak dom, a millenialsi uczą się, że symbole statusu, takie jak narożne biura, nagrody branżowe i ogromne wypłaty, o które uczono nas walczyć, mogą nie być warte wysiłku.

Naturalnie, nie oznacza to, że powinniśmy porzucić wszystkie cele lub pogodzić się z przeciętnością, ani nie neguje faktu, że dzisiejsza kapitalistyczna gospodarka zabiła stabilne miejsca pracy z przeszłości, obarczyła amerykańskich millenialsów długiem studenckim i sprawia, że nieznośnie trudno jest związać koniec z końcem. Potrzeba będzie wielu zmian społecznych, aby zmienić sposób myślenia, z którym dorastali millenialsi, ale być może następne pokolenie, Generacja Z, będzie lepiej rozumieć, że oczekiwania i rzeczywistość nie zawsze idą w parze. Ale szczęście można znaleźć w akceptacji mniejszych marzeń, zrozumieniu, że niektórzy z nas mogą zostać w Kansas i być w porządku. Albo możemy odwiedzić Oz i zdać sobie sprawę, że to nie dla nas. Albo mamy zupełnie inne cele niż te, którymi nas karmiono. Możesz przejść przez tęczę i powiedzieć: 'Nie, dziękuję'.'

Dorothy śpiewała o miejscu, gdzie kłopoty topnieją jak krople cytryny, a chmury są daleko za nią, ale odkryła, że tym miejscem jest jej własne podwórko. Choć widziałem Czarnoksiężnika z Oz setki, jeśli nie tysiące razy wcześniej, ten seans, na dużym ekranie, był pierwszym, w którym połączyłem podróż Dorotki ze współczesnym światem. Mając 80 lat, „Czarnoksiężnik z Oz” i jego związek z wypaleniem zawodowym millenialsów sprawia wrażenie, jakby mógł powstać właśnie dzisiaj. Czasami, szczęśliwe małe niebieskie ptaszki lecą poza tęczę, tylko po to, aby zawrócić i wrócić.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *