Potencjalni partnerzy handlowi dla Orlando Magic

Koła offseason oficjalnie są w ruchu od nieco ponad 24 godzin, a już wypadają z toru. Po zniesieniu moratorium na transakcje i aktywacji i odrzuceniu opcji w całej lidze, drużyny działają z prędkością światła i muszą upakować to, co normalnie rozgrywane byłoby przez miesiąc lub dłużej, w lepszą część tygodnia. Dodajmy do tego coroczny chaos związany z Draftem NBA, który rozpocznie się w środę wieczorem i mamy wszystkie składniki niezbędne do przeprowadzenia transakcji, których liga jeszcze nie widziała.

Zróbmy bilans. Już teraz zostaliśmy Woj bombardowani i wstrząśnięci przez Shamsa w odniesieniu do następujących nazwisk: Chris Paul, Jrue Holiday, Bogdan Bogdanovic, Eric Bledsoe, Dennis Schroder, Kelly Oubre, Ricky Rubio i Robert Covington, a także szereg mniejszych nazwisk głębiej w rotacji. Aha, i słyszeliśmy też plotki związane z takimi gwiazdami jak James Harden, Russell Westbrook, Victor Oladipo i Bradley Beal. Good grief!

Dla Magic nadchodzące tygodnie są okazją, by wziąć udział w akcji i ukształtować przyszłość franczyzy. Podniesienie się z marazmu przedłużającego się okresu bez znaczenia i zapewnienie sobie ponownego występu w playoffach jest bardzo miłe dla serca, ale nie daje jasności co do tego, w jaki sposób drużyna wykona kolejny krok. Z przeciętnymi pickami w drafcie, ograniczonym cap space, weteranami z jasno określonym pułapem i kilkoma perspektywicznymi graczami z potencjałem na prawdziwą supergwiazdę już w składzie, to trudna droga do przodu. W związku z tym, może się okazać, że rynek handlowy jest najlepszą opcją na długoterminową poprawę sytuacji w Orlando?

Widać, że Magicy potrzebują co najmniej zmian w rosterze, jeśli nie czegoś bardziej zbliżonego do miękkiego resetu. Rozglądając się po lidze można dostrzec kilka drużyn, które potencjalnie mogą stać się chętnymi i intrygującymi partnerami do tańca, gdy przyjdzie czas na proces budowania rosteru. Z solidnymi elementami, które mają sens dla drużyn, które chcą wygrywać teraz, Orlando ma szansę wydobyć wartość z graczy z florydzkim okresem przydatności i wyznaczyć nowy kurs do przodu.

Zobaczmy, co może być tam, jeśli Magic okażą się chętni do transakcji.

Golden State

Isaiah J. Downing-USA TODAY Sports

Wojownicy są w wyjątkowej pozycji, szukając przedłużenia okna dynastii, jednocześnie posiadając niesamowite aktywa draftowe. Z drugiej strony, Magic posiadają szereg ponadprzeciętnych weteranów, którzy byliby świetni jako trzecia lub czwarta opcja w prawdziwym contenderze, a jednocześnie brakuje im tego typu draftowego equity, które zwracają ten typ talentu, który ostatecznie ratuje franczyzę przed irrelewantnością. Could this be a match made in heaven?

As enticing as this looks from the perspective of an Orlando fan, it ever happening would seem to be long odds. Golden State ma wiele opcji na stole, jeśli zdecydują się rozstać z drugim ogólnym wyborem i jest prawdopodobne, że któryś z zespołów nie jest w stanie zaoferować tego, co mogą zaoferować Magic. Ani dopasowanie rosteru, ani głębia talentu oferowana przez Orlando nie jest scenariuszem home run dla Dubs.

Jeszcze permutacje potencjalnego trade’u są widoczne nawet przy pobieżnym spojrzeniu. Decyzja o opt-in mogłaby spowodować, że Evan Fournier zostałby wyekspediowany: z Francuzem, własnym pierwszorundowcem Orlando i jakimś wyborem przyszłych picków, które być może byłyby punktem wyjścia do negocjacji w sprawie wyboru numer dwa. Golden State’s sizable trade exception also makes possible the expansion of any prospective deal; if the Magic were willing to eat the contract of Andrew Wiggins it would theoretically allow them to offer the Warriors two selections from the triumvirate of Fournier, Aaron Gordon and Nikola Vucevic, as well as the requisite draft sweeteners.

However, it’s unclear that any of this would be enough to seriously get the gears on a deal turning towards completion. Pick numer dwa w każdym drafcie oferuje zarówno potencjał, jak i obietnicę, a więc nie zostanie oddany lekko. Wszelkie nadzieje na to, że Orlando znajdzie partnera do tańca w Bay prawdopodobnie spoczywają na postrzeganym niedostatku atrakcyjnych opcji gdzie indziej.

Atlanta

Fot. Kevin C. Cox/Getty Images

Fakt, że podobnie jak w San Francisco, mandat win-now obowiązuje także w Georgii jest czymś, co może nasmarować koła potencjalnej transakcji. Wiadomo, że front office Atlanty szuka weteranów, których może umieścić obok swojej młodej gwiazdy, Trae Younga, z backcourtem i skrzydłami – a także strzelaniną i obroną, w szczególności – zidentyfikowanymi jako priorytety. Biorąc to pod uwagę, czy Fournier i piętnastka wystarczą, by Magic dostali w swoje ręce pick nr 6? Czy Hawks mogą być zainteresowani Terrence’m Rossem? Czy poza swoim loteryjnym pickiem Atlanta ma coś naprawdę interesującego dla Orlando?

Sacramento

Fot. David Sherman/NBAE via Getty Images

Królowie są drużyną często wspominaną w plotkach handlowych, przede wszystkim dlatego, że mają oczywistą kombinację log-jams na pozycjach, nieszczęśliwych graczy i zagrożonych aktywów. Jednym z graczy, który w różnym stopniu pasuje do wszystkich tych trzech oznaczeń jest Buddy Hield. Choć nie jest jasne, czy byłby on zdecydowanym upgradem w stosunku do Fourniera, to jest on nieco młodszy, dłużej kontrolowany przez zespół (na sporym, ale malejącym kontrakcie) i jest lepszym strzelcem z głębi pola. To są trzy czynniki, które muszą być kuszące dla Magic.

Fournier jest naturalnym punktem wyjścia, gdy patrzymy na oferty, ale Sacramento są też stroną, która od dawna podobno interesuje się Aaronem Gordonem. To znów pozwala snuć wizje ogromnego handlu, rozciągniętego na takie nazwiska jak Harrison Barnes czy Nemanja Bjelica. Główny problem z takim pomysłem – poza logistyką – jest taki, że pod pewnymi względami jest to ruch neutralny, zastępujący wiele problemów z obecnym trzonem weteranów bardzo podobnym zestawem dołączonym do nowych nazwisk i twarzy. Magic muszą nastawić się na przyszłe sukcesy, a to wymaga czegoś więcej niż tylko przestawienia leżaków.

Brooklyn

Foto Jim McIsaac/Getty Images

Nets wyglądają na to, że mają większe ryby do usmażenia na rynku handlowym, ale łatwo jest przejrzeć roster Brooklynu i zobaczyć skład, który autentycznie skorzystałby na dodaniu Fourniera lub Gordona (lub nawet obu). Problemem jest skonstruowanie oferty, która będzie do zaakceptowania dla obu stron. Magic łakną strzelania, a ani Spencer Dinwiddie, ani Caris LaVert (o ile w ogóle dadzą się przekonać do rozstania z nim) nie dostarczają go na tyle dużo, by stworzyć wygodną parę z Markelle Fultzem i (ewentualnie) Jonathanem Isaacem. Joe Harris nie jest już w księgach Brooklynu, a ani Taurean Prince, ani Wilson Chandler nie skłonią Orlando do gry. Choć są kawałki w grze, to niemal pewne jest, że nie da się ich połączyć w taki sposób, by dopełnić tę układankę.

Portland

Foto by Sam Forencich/NBAE via Getty Images

Blazers są kolejną drużyną, która od jakiegoś czasu jest przywiązana do AG w młynie plotek trade season, co łatwo zrozumieć, gdy weźmie się pod uwagę, że w zeszłym roku mocno opierali się na reanimowanym Carmelo Anthonym. Nawet z niedawno skonsumowaną umową, która sprowadza Roberta Covingtona, Portland pozostaje nieco szczupłe na pozycji skrzydłowego. Ich roster ma też oczywisty element, który jest niesamowicie atrakcyjny dla decydentów w Orlando: kreowanie rzutu i rzut z zewnątrz CJ McColluma. To daje nam punkt wyjścia do jakiejkolwiek potencjalnej wymiany, prawda?

Takie myślenie jest w rzeczywistości prawie na pewno błędne. W zasadzie nie da się wyobrazić sobie scenariusza, w którym Portland uważają, że polepszy się ich sytuacja, jeśli McCollum odejdzie za mniej niż absolutną gwiazdę, której to miana AG nie osiągnął. W związku z tym, Magic prawdopodobnie będą patrzeć na inne elementy rosteru, aby ułatwić taką wymianę, a te elementy są znacznie mniej atrakcyjne. Co sądzicie o sign-and-trade za Hassana Whiteside’a? Co z kolejnym PF w postaci Zacha Collinsa? Czy Anfernee Simons Cię podnieca? A może Gary Trent Jr? Każdy z nich jest daleki od siły gwiazd McColluma i wymagałby zbudowania bardziej skomplikowanej transakcji do zakończenia.

Minnesota

Fot. David Berding/Getty Images

Dalszy jest tutaj buzz związany z Aaronem Gordonem, z Minnesotą zidentyfikowaną jako kolejny zespół, który najwyraźniej posiada zainteresowanie dunking machine Orlando. Jednak, podobnie jak wiele innych opcji na tej liście, żadna z potencjalnych transakcji nie brzmi strasznie atrakcyjnie. Można śmiało powiedzieć, że Magic nie wyrwą pick numer jeden z rąk Timberwolves, ani nie oddadzą tak atrakcyjnego młodego gracza jak Malik Beasley. Zamiast tego, każda transakcja będzie funkcjonowała jako zrzutka z wyraźnym zamiarem ruszenia dalej, co oznacza, że Orlando będzie musiało zadowolić się powrotem zbudowanym wokół kogoś takiego jak Evan Turner (oof) lub James Johnson (double oof).

Boston

Foto by Brian Babineau/NBAE via Getty Images

Celtics to drużyna na krawędzi prawdziwego mistrzostwa, na czele z młodymi gwiazdami w osobach Jaysona Tatuma i Jaylena Browna oraz wspierana przez wartościowych weteranów jak Kemba Walker. Widać jednak, że wciąż potrzebują nieco więcej siły ognia, szczególnie na frontcourcie, gdzie polegali na zbieraninie mniejszych talentów. Choć z punktu widzenia systemowego może nie być najlepszym wyborem, to jednak trzeba wierzyć, że sztab trenerski Bostonu będzie w stanie znaleźć sposób na wykorzystanie talentu Vucevica. Czy Big Man z Orlando może być tym elementem, który sprawi, że Orlando przejdzie na drugą stronę?

Choć nie ma pewnej odpowiedzi na to pytanie, to nie da się zaprzeczyć, że zarys wymiany nabiera kształtu, jeśli spojrzy się z bliska na oba roster’y. Gordon Hayward to duży i stosunkowo szybko wygasający kontrakt, który mógłby zostać wykorzystany do wyrównania wynagrodzeń, z jakąś kombinacją trzech pierwszorundowych picków, które Celtics obecnie posiadają, co jest kluczem do zwrotu z takiej transakcji. Jest też intrygująca obecność Marcusa Smarta, którego prawdopodobnie nie da się mieć w żadnej transakcji, ale o którego na pewno warto zapytać stronę Orlando, która ma kilka oczywistych dziur w backcourcie. To partner do wymiany, który od dłuższego czasu wydaje się mieć sens, ale nic nie wskazuje na to, aby takie rozmowy kiedykolwiek ruszyły z miejsca. Czy to może się zmienić w najbliższych dniach?

Houston

Foto by Tim Warner/Getty Images

Kiedy Shams zatweetował „The Orlando” pośród dzikich spekulacji na temat przyszłości zarówno Jamesa Hardena, jak i Russella Westbrooka, od razu zacząłem się hiperwentylować. Kiedy kilka minut później sprostował i wyjaśnił, że Magic formalnie podpisali Chuma Okeke na jego rookie deal, osiadłem z powrotem w znanym mi poczuciu rezygnacji, którego wszyscy doświadczamy jako fani Magic. Życie wróciło do normy.

’The Orlando' nie będą dostawać w swoje ręce Hardena, ani nie będą przyjmować wątpliwego honoru płacenia Westbrookowi za kolejne 3 lata. Zamiast tego, będą szukać mniejszych rybek. Jakąkolwiek rybkę, naprawdę. Mimo to, przez chwilę miło było pomarzyć…

Sezon w NBA to zawsze dziki czas, ale wersja na 2020 rok ma potencjał, by być tą na miarę wieków. Nie wiadomo jednak, czy Orlando będzie gwiazdą, postacią pierwszoplanową, czy też widzem przyglądającym się z boku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *