Podczas wzrostu populacji w Ethridge, miejscowe rodziny Amiszów znalazły sposoby na zachowanie swojego sposobu życia podczas bliskiej współpracy z nieamiszowymi sąsiadami, których nazywają Anglikami.
Grupa rolników amiszów pomogła sfinansować Ploughboy Produce Auction, przyjazną amiszom stodołę aukcyjną na otwartym powietrzu z pasami przejazdu dla wozów ciągniętych przez konie.
Aukcje trwają od kwietnia do października i są otwarte dla publiczności.
„Dzisiaj mamy dynię, dynie, orzeszki ziemne, kabaczki, cukinię, pomidory, ziemniaki i rzodkiewki,” powiedziała Lynn Ward, kierownik domu aukcyjnego w środę. „Mieliśmy nawet kilka buszli borówek.”
Ward powiedziała, że współpracuje z zarządem pięciu rolników Amiszów, aby prowadzić stodołę aukcyjną. Powiedziała, że członkowie zarządu mają nadzieję, że pomoże to zapewnić, że lokalny przemysł rolniczy pozostanie opłacalny w przyszłości.
„Powód, dla którego stodoła została zbudowana był dla przyszłych pokoleń,” powiedziała.
Mimo różnicy w kulturze, Ward powiedziała, że ma dobre robocze relacje z członkami zarządu Amiszów.Pracujemy razem łokieć w łokieć nad tym co trzeba zrobić,” powiedziała.
Lokalni rolnicy również uprawiają tytoń i trzcinę cukrową na melasę.
W ostatni dzień tygodnia, młody Amisz, ubrany w niebieską koszulę, ciemne spodnie i słomkowy kapelusz ścinał ostatnią trzcinę cukrową na polu, gdy przejeżdżał obok niego wóz ciągnięty przez konia, wiozący turystów. Pomachał zanim wrócił do pracy.
Po drugiej stronie ulicy, dym unosił się z komina małego budynku, gdzie gotowano melasę.
Prawie każdy dom Amiszów miał przed sobą znak, oferujący towary na sprzedaż, od słoików koszernych pikli, orki i masła jabłkowego, po kosze, półki na książki i meble ogrodowe. Większość domów miała mały wyświetlacz towarów, z małą szczeliną do wrzucania gotówki, jeśli nikogo nie było w domu.
„Pracują w systemie honorowym”, powiedział Joey Martin, lokalny przewodnik i kierowca wozu.
Martin, podobnie jak inni miejscowi, chroni swoich sąsiadów. Żadne aparaty fotograficzne nie są dozwolone na wycieczkach, gdyż lokalni Amisze twierdzą, że wierzenia religijne nie pozwalają im na robienie zdjęć lub posiadanie luster.
„Myślę, że musimy szanować religię każdego” – powiedział.
Wycieczka Martina obejmowała przystanek na trzech lokalnych farmach.
Na jednej z nich, starszy Amisz o imieniu Danny rozmawiał z turystami i wspominał dorastanie w Ethridge. On i jego rodzina przenieśli się tutaj w latach 40-tych, kiedy w mieście była tylko garstka Amiszów.
Teraz on i jego żona mieszkają w tak zwanym dawdy house – czyli domu dziadka – obok domu na farmie, który sprzedał swojej córce i zięciowi.
Zaniepokoił się przeludnieniem w Ethridge. Lokalne rodziny Amiszów mogą uprawiać więcej produktów i wykonywać więcej rzemiosła, które turyści mogą kupić. Dlatego uważa, że założenie nowych osad jest dobrym pomysłem.
Danny, który ma dziesiątki wnuków, powiedział, że ma nadzieję, że większość z nich zachowa wiarę i pozostanie Amiszami.
„Ale nie możemy znać przyszłości”, powiedział.
Powiedział również, że cieszy się emeryturą i nie ma nic przeciwko rezygnacji z dużego domu na farmie, w którym wychował swoją rodzinę.
On i jego żona wolą mieszkać w małym domu blisko swojej rodziny.
„Jest o wiele mniej pracy, aby utrzymać czystość”, powiedział.
Jest to o wiele mniej pracy, aby utrzymać czystość.