Komentarz do Parashat Sh’lach, Numbers 13:1 – 15:41
Kiedy Mojżesz wysyła zwiadowców, aby zbadali ziemię Kanaan, daje im listę bardzo konkretnych rzeczy do zbadania. Nakazuje im: „Idźcie tam w górę, do Negewu i dalej do kraju pagórkowatego, i zobaczcie, co to za kraj. Czy ludzie, którzy w nim mieszkają, są silni czy słabi, nieliczni czy liczni? Czy kraj, w którym mieszkają, jest dobry czy zły? Czy miasta, w których mieszkają, są otwarte czy ufortyfikowane? Czy ziemia jest bogata czy uboga? Czy jest zalesiona, czy nie?” (13:17-20). Dwunastu wysłanników wyrusza w drogę i wraca po czterdziestu dniach, zdając relację z tego, co zobaczyli w tej egzotycznej, nowej krainie. Wszyscy, z wyjątkiem dwóch, zostają później ukarani; padają ofiarą plagi i umierają na pustyni.
Jaki jest ich grzech? Zgodnie z naszą tradycją, grzeszą nie ufając Bożej wizji i nie mając wiary: „Jak długo ten lud będzie się Mną wzgardzał i jak długo nie będzie miał we Mnie wiary mimo wszystkich znaków, które uczyniłem pośród nich?” (14:11). Co więcej, grzeszą, ponieważ „spowodowali, że cała społeczność pomstowała przeciwko Niemu, rozsiewając oszczerstwa po ziemi” (14:36).
Natura ich grzechu
Kwestionuję nie tylko naturę ich grzechu, ale także podejście Mojżesza do ich misji. Instrukcje Mojżesza dzielą świat na kategorie albo/albo, które ignorują niuanse w złożonej rzeczywistości. Zamiast zadawać tak szczegółowe pytania, co by było, gdyby powiedział im: „Kiedy wrócicie, powiedzcie nam, co zobaczyliście. Jak doświadczyliście tego nowego miejsca? Jaka była ziemia? Jacy byli ludzie?”. Być może tego rodzaju otwarte pytania doprowadziłyby skautów do przywiezienia innego raportu. Przynajmniej tego rodzaju instrukcje mogły dać im więcej miejsca na rozwinięcie własnych historii w mniej dualistyczny sposób; skauci mogliby zostać zainspirowani do przyniesienia innego opisu tego, co widzieli.
A może to po prostu kwestia perspektywy? W końcu 12 emisariuszy obserwuje i doświadcza tych samych rzeczy, a jednak dwóch z nich wraca z relacją, która jest zupełnie inna od tej z pozostałych dziesięciu. Co pozwala Jozuemu i Kalebowi widzieć Ziemię Obiecaną innymi oczami?
W swojej książce „Odwaga tworzenia” (1975), Rollo May pisze: „Jesteśmy wezwani do zrobienia czegoś nowego, do stawienia czoła ziemi niczyjej, do pchania się w las, gdzie nie ma dobrze przetartych ścieżek i z którego nikt nie wrócił, aby nas poprowadzić. To właśnie egzystencjaliści nazywają lękiem przed nicością… Żyć w przyszłości oznacza skok w nieznane, a to wymaga odwagi, dla której nie ma bezpośredniego precedensu i z której niewielu zdaje sobie sprawę.” Twierdzi, że „jeśli nie wyrazisz swoich własnych oryginalnych pomysłów, jeśli nie wsłuchasz się we własne jestestwo, zdradzisz samego siebie. Zdradziliście też naszą wspólnotę, nie wnosząc swojego wkładu w całość.”
10 emisariuszy rozpoczyna swój raport od pozytywnego stwierdzenia o ziemi mlekiem i miodem płynącej; następnie przechodzą do negatywnie zabarwionego opisu ufortyfikowanych miast i potężnych ludzi (Księga Liczb 13:27-29). Rabini opisują to jako sposób mówienia oszczerców: „Zaczynają od pochlebstw, a kończą na złu”. (BT Sotah 35a) Albo, w bardziej współczesnym ujęciu: pesymista obserwuje sytuację, generalizuje o złych aspektach i interpretuje je jako stałą i niezmienną cechę. Optymista natomiast obserwuje tę samą sytuację i dostrzega złe aspekty, ale uszczegóławia je i interpretuje jako tymczasową przeszkodę, którą można pokonać.
To jest więc grzech harcerzy: ich porażka w przyczynianiu się do rozwoju ich społeczności z powodu negatywnego nastawienia i wąskiej perspektywy. Wydaje się, że brakuje im odwagi, by skoczyć w nieznane i stawić czoła „ziemi niczyjej”. Tam, gdzie dziesięciu widzi potencjalną porażkę i klęskę, Jozue i Kaleb widzą potencjalny sukces i możliwości. Mieli odwagę, by skoczyć w nieznane i wyobrazić sobie nową rzeczywistość.
Pomimo, że dostrzegają wyzwania, które stoją przed nimi, są w stanie „słuchać własnego jestestwa” i ufać w zdolność ludzi do pokonania tych wyzwań z obiecaną Bożą pomocą i ochroną:
Ziemia, którą przemierzyliśmy i zbadaliśmy, jest niezmiernie dobrą ziemią. Jeśli Bóg nas zadowoli, wprowadzi nas do tej ziemi, ziemi mlekiem i miodem płynącej, i da nam ją; tylko nie wolno wam buntować się przeciw Bogu. Nie lękajcie się więc mieszkańców tego kraju, gdyż są oni naszą zdobyczą: ich opieka odeszła od nich, lecz Mila jest z nami. (Liczb 14:7-9)
Jak napisał Harvey Fields, my także możemy „zdobyć 'Ziemie Obiecane', gdy mamy szacunek dla naszych talentów i wierzymy w nasze twórcze moce”. Grzech szpiegów wyrasta z ich braku miłości do samych siebie i szacunku dla samych siebie… Tylko Jozue i Kaleb, którzy odmawiają postrzegania siebie jako 'pasikoników', są godni wejścia do Ziemi Obiecanej” (A Torah Commentary for Our Times, 1993, str. 42).
Wyzwanie Sz’lach
To, według mnie, są wyzwania Parafii Sz’lach. Po pierwsze, wyzwanie, by postrzegać świat w całej jego zniuansowanej złożoności – i nie redukować go do uproszczonych albo-albo, czarno-białych kategorii. Po drugie, i bardziej centralne dla tej porcji, wyzwanie, aby naprawdę kochać siebie i ufać naszym instynktom, wyzwanie, aby nie robić z siebie nic mniejszego niż jesteśmy naprawdę (ponieważ to umniejszyłoby Tego, na którego obraz jesteśmy stworzeni), oraz wyzwanie, aby żyć z „niepokojem nicości” w celu stworzenia nowej rzeczywistości.
Tak długo, jak będziemy postrzegać siebie jedynie jako koniki polne przeciwko olbrzymom, będziemy nastawiać się na porażkę. Jeśli chcemy stworzyć coś nowego i wejść do Ziemi Obiecanej, to nie mamy innego wyjścia, jak tylko skoczyć w nieznane, uwierzyć w siebie i zaufać wierze Boga w nas. Ten głos optymizmu i nadziei jest tym, co odróżnia Jozuego i Kaleba od innych skautów. To właśnie to – pomimo długiej historii pełnej powodów, by postrzegać siebie jako pasikoniki i poddawać się – pozwoliło narodowi żydowskiemu trwać i rozwijać się.